ŻYCIE Z EGOISTĄ

Fot. Pixabay, JerzyGorecki


Życie z egoistą. Tyle się o tym słyszy, czyta. Jest takie trudne. To wyzwanie wręcz. Ale Milena doskonale wie co robić. Jak z nim postępować, jak reagować. Teoretycznie. O tak, wykuta na blachę. Na szóstkę. Z praktyki jednak by nie zdała. Z kretesem.
Zawsze miała syndrom egoistki, bo przecież była jedynaczką. Robiła więc wszystko, by nikt tak o niej nie myślał nawet. Przychodziło jej to łatwo, po prostu umiała się dzielić. A że była dość zakompleksiona, to nie uważała, że świat kręci się wokół niej. Rodzice też nie rozpieszczali. Nie chwalili. Raczej była krytyka. Nie taka miażdżąca, ale zwykła. Że nie ta sukienka, że nie te koleżanki, że inaczej ma się czesać. Normalna krytyka nierównoważona pochwałą czasem jednak była przykra. Milena była więc skromna, na zewnątrz otwarta, ale wewnątrz skulona w sobie i bardzo niepewna. A przecież nie musiała. Świetne stopnie, uroda w okresie dojrzewania może niebijąca po oczach, ale w liceum stała się naprawdę ładna. Włosy czarne, gęste, lekko falowane do pasa. Oczy świdrujące wręcz zimnym błękitem. Rzęsy gęste. Bieluśkie zęby. Proporcjonalna sylwetka. Dbała o figurę, choć nie musiała. Uwielbiała sport. Nie paliła. Alkoholu mało. Niektórzy uważali, że jest sztywna i zarozumiała. A ona myślała, że jest tak nudna i beznadziejna, że żaden chłopak jej na randkę nie zaprosi. W liceum nie odważył się nikt. 

Gdy poznała Miłosza myślała, że złapała Pana Boga za nogi. Był przystojny, już studiował i miał plany na przyszłość. Dziewczyn nie było dużo w jego życiu. Jakieś tam krótkotrwałe sympatie. Wolał komputer. Teraz się zakochał. Ona też. Pierwszy raz na poważnie. Dużo czasu spędzali razem. Czas na gry był jednak zawsze. Nie przeszkadzało jej to. Przecież potrzeba mieć pasję. Ona lubiła basen. Pływała często. Nie wiedziała jeszcze, jak bardzo będzie o ten komputer zazdrosna. 
Dołączyła do niego na studia. Sielanka się skończyła. Byli zgodni. Owszem. Było poprawnie, bez szału już. Ona coś czuła, uciskało ją, ale nie umiała powiedzieć co. Czasu nie spędzali tyle, no przecież razem mieszkali. Wyjść mało, spacerów, roweru, basenu, kawiarni jemu się już odechciało. Było nudno, choć mieli po 20 lat. On dla kolegów czas miał, na gry też. Z nią mieszkał, więc była obok. Nic nie trzeba robić. Chłodna kalkulacja. Ale przecież miał rację. Czego ona się czepia? 

Ślub wzięli na ostatnim roku studiów. Chyba z obowiązku już. Bo już wypada, rodzina pyta. Po co się angażować w nowy związek. Tyle się znają. Idealnie nie jest nigdzie. Byli zgranym teamem. Mieszkanie dostali po dziadkach. Czuła się bezpiecznie. W większości urządził je on. Bo przecież ona się nie zna, lubi bibeloty, stare meble. On woli nowoczesność, a teraz to jest modne. Najpierw się stawiała. Potem odpuszczała. Zaszła w ciążę, nie chciała się denerwować. To przecież tylko kolory ścian, szafy i firanki. A że czasu nie spędzali wiele, że nie interesował się jej pracą, krytykował drugi kierunek studiów, jakoś przełykała. I to, że w tej ciąży była sama. Raz był z nią u lekarza. Raz. Na usg połówkowym. 
Popołudnia i wieczory sama. Może nie do końca. Był niby obok. Przed ekranem komputera. Gry lub projekty. Taki zawód. Czego się czepia? 
Gdy zachorowała w ciąży na cukrzycę, nie interesował się zbytnio. Urodzi i minie. Tak czytał w internecie. Przynajmniej dużo nie przytyje jak będzie dbać o dietę. Przełykała, choć już nie tak łatwo. Chciała odejść, ale jak? Dziecko w drodze. Bolało coraz bardziej, gdy zamiast być z nią i dzieckiem wybierał laptop. Gdy chciała wychodzić do ludzi, bo będąc ciągle sama z dzieckiem, potrzebowała z nimi kontaktu. Gdy jej rodzicom nie pozwalał zbliżać się do dziecka, bo je źle trzymają, za głośno mówią. Gdy swoim obcesowym zachowaniem spowodował, że nie czuli się komfortowo, że woleli by ona ich odwiedzała. 

Była bierna? Nie. Rozmawiała z teściową, która problemu nie widziała. Uwagi przyjęła za atak. I atakowała równie wściekle. Czego się czepiać? Miłosz pracuje, zarabia w ten sposób na ich życie. 
Rozwodu się bała. W przedszkolu zarabiała grosze, na osiedlu nikogo nie znała. Była sama. Tkwiła, więc mając nadzieję, że się opamięta. Miłosz. Albo ona. 

Miesiące mijają. Nic się nie zmienia. On robi, co chce. Gdy ona też chce, okazuje się, że tak dobre matki nie robią. Jest obrażony, gdy ona idzie na kurs i Miłosz raz w tygodniu ma z zostać z dzieckiem. 
Gdy Milena chce iść na rodzinny spacer. On nie. Przecież jest zmęczony. Ona idzie sama. 
Gdy Milena chce iść na podyplomówkę. On niechętnie się zgadza. Jak to co drugi piątek i sobotę ma jej nie być w domu? Całe dnie sam i on ma ogarnąć życie? Przecież dzieckiem się zajmuje. Na nic innego czasu nie ma. Czego się czepia? 
Miłosz zarabia więcej. To on decyduje o poważnych wydatkach. Przychodzi do domu z kolejnym laptopem, z lepszym tabletem. Nie rozumie Mileny, gdy ta ma żal, że nie skonsultował. Że może by inaczej wydać te pieniądze. No przecież on chce dobrze. To dla nich przecież. Jezu ta Milena ciągle się czepia i wiecznie ma fochy! 
A ona czuje jakby była w wodzie. I ta woda sięga jej już do ust. Ma już dość. Albo się utopi, albo resztkami sił odbije od dna i wypłynie. Sama. 
Wakacje wybiera on. Bo za nie płaci. 
Żłobek, przedszkole, szkołę dla dziecka ogarnia Milena. Ani razu nie słyszy, że to dobrze. Zmienia pracę. Lepiej zarabia. Jest odpowiedzialna za międzynarodowe projekty. Tu też nie słyszy wsparcia, tylko, że niepotrzebnie się zaharowuje. Naokoło wszyscy mówią, że fajna z niej dziewczyna. On nie. Zapytany mówi, że to oczywiste, że jest fajna. A Milena potrzebuje tak bardzo jego ciepłego słowa. I czułości więcej. Chyba z nią coś nie tak. Dlatego się nie czepia. 
I tak mijają dni. Co robić z egoistą, który widzi swoje potrzeby tylko? Milena teoretycznie wie. Kopnąć w zad, jeśli nie zwraca uwagi na to, co ona mu mówi. A komunikuje to jasno. Nie jest typem kobiety "sam się domyśl". 

Bierze rozbieg. Od kilku lat. Jeśli się odważy, to kop będzie bolesny i mocny. A ona w odpowiedzi i tak usłyszy "czego się czepiasz". Wtedy będzie mieć siłę, by powiedzieć: 

„ Nie czepiam się”. 


„Odczepiam !!!”.

Komentarze

Popularne posty