PORTRETY TYRANA






Image by PublicDomainPictures on Pixabay


PORTRETY TYRANA

Magda

Pierwszy raz zobaczyła go na koncercie. Był ochroniarzem. Barczysty, duży, łysy. Tacy podobali się jej najbardziej. Ona drobna, malutka. Metr pięćdziesiąt. Czterdzieści trzy kilo żywej wagi. Podniósłby ją jedną ręką.
Drugi raz spotkała go na osiemnastce koleżanki. Też ochraniał imprezę. Nie miała śmiałości go poderwać tak bezpośrednio. Ale znajomy kolegi go znał. Poznała jego imię i dowiedziała się, gdzie najczęściej stoi na bramce. Bywała więc tam na imprezach. Zauważył ją. Nie była jak inne dziewczyny. Ani wulgarna, ani łatwa i ani prowokacyjna. Nie pasowała do swoich szalonych koleżanek. Dlatego się wyróżniała. Po pół roku byli parą. Jej pierwsza miłość, jego kolejna, ale tym razem wpadł po uszy. Każdą chwilę spędzali razem. Byli jak ogień i woda. Wojtek był spokojny do czasu aż się zdenerwował. Kłócili się często. Był cholernie zazdrosny, nawet o to, że ktoś gapił się na nią w autobusie lub napisał, żeby pożyczyła notatki. Wtedy wrzeszczał, groził, trzaskał drzwiami, by za kilka godzin kochać się z nią namiętnie na stole lub pod prysznicem.
Pierwszy raz uderzył ją, kiedy kolega z grupy zaprosił ją na urodziny. Z resztą 20 innych osób, ale Wojtek był tak wściekły, że uspokoił się dopiero, gdy jej z nosa poleciała krew. Klękał i błagał o przebaczenie, a Magda ostentacyjnie trzasnęła drzwiami. Tydzień trwało ich rozstanie. Dwudziesty bukiet róż stopił jej lód w sercu. Wróciła.
Kolejny raz dostała, gdy Wojtek przyszedł z imprezy pijany. Następnego dnia zrobiła mu karczemną awanturę, którą on zakończył prawym sierpowym.

Taki schemat powtarza się od kilku lat. Wystarczy iskra, by Wojtek wybuchł. Potem przeprasza teatralnie, robiąc małe show. Przecież bardzo ją kocha, tylko trochę go poniosło.
Wciąż są razem. Wzięli ślub. Wojtek zmienił pracę, założył własną firmę, bardzo dobrze zarabia. Magda kończy studia. Ale co ona znajdzie po bibliotekoznastwie? Już teraz Wojtek w kłótniach jej to wytyka, by za chwilę błagając o przebaczenie za kolejnego siniaka, obiecywać jej, że będzie żyła jak królowa.
Ich relacja jest toksyczna na tyle, że bliscy się nią potruli. Przyjaciele, bo mieli dosyć awantur. Przy nich Magdy nie uderzył, ale w słowach się nie hamował. Dziewczyny proponowały jej pomoc, ale Magda zawsze dumnie kwitowała, że Wojtek jest trudny, ale ją kocha i, że sobie poradzi.
Jej rodzice Wojtka nie akceptują, więc ona unosząc się dumą do domu nie wróci. Nawet na święta już nie jeździ.
Po co jej słuchać od matki "a nie mówiłam dziecko, nie mówiłam?". Jego rodzice nie lubią Magdy, bo ich zdaniem jest mdła, pyskata się zrobiła i jakaś taka mała. Diabli wiedzą, czy dzieci urodzi zdrowe.
Magda choć zorientowała się, że żyje z tyranem, który dyktuje jej wszystko, nie liczy się z jej zdaniem, nie znosi sprzeciwu i często argumenty wyjaśnia siłą, to i tak nie odchodzi.
Bo nie ma dokąd.
Bo nie wierzy, że z innym będzie lepiej.
Bo wstydzi się rodziców.
Bo jest dumna i odpowiedzialnie chce ponieść konsekwencje swoich wyborów.
Bo kocha Wojtka, a on ją.
A najgłębiej ukrytym powodem jest wstyd przed samą sobą, że jest taka słaba i po prostu nie umie odejść na dobre.



Martyna

Jest w pierwszej klasie liceum. W jedynce. Najlepszym w mieście. Popołudniami zaś uczennicą szkoły muzycznej drugiego stopnia.
Śliczna, wysoka, piekielnie uzdolniona muzycznie. Tata wybrał jej skrzypce, choć ona marzyła o kontrabasie. Ale jak dziewczyna będzie wyglądać z takim wielkim instrumentem?! Wybij sobie to z głowy córeczko!!! Skrzypce to klasa i elegancja. Wyjścia więc dziecko nie miało. Poszło na skrzypce. Talentu kawał ma, toteż pomysł ze szkołą muzyczną okazał się trafiony. Będąc w szkole podstawowej trzy razy w tygodniu jeździła na zajęcia do muzycznej. Tata wykupił jeszcze indywidualne lekcje, więc doszedł jeszcze piątek i sobota. Wolny miała czwartek i niedzielę. Wolny od zajęć, ale w praktyce będąc w domu i tak ćwiczyła. Tata ustalił grafik, co kiedy ma robić. Rozpisany w tabelce wyznaczał każdy dzień. Była jak trybik w maszynie. W klasie zawsze pierwsza lokata. Średnia minimum 5,6. Wszystko zrobione, przeczytane, narysowane, nauczone, wykonane. W muzycznej też w czołówce. Poprzeczkę miała wysoko. Trenowała ciężko, ale w końcu dostąpiła zaszczytu udziału w koncertach. Czasem miała nawet solowe partie, których tata dumny jak paw słuchał z zachwytem i kręcił filmiki, by następnie wrzucić je na fejsa, i zbierać lajki.
Martyna lubi skrzypce. Jest bystra i szybka, nauka nie sprawia jej problemów. W liceum jest jednak trudniej. W dzienniku pojawiają czwórki, których w podstawówce nigdy nie miała. Tata średnio zadowolony. Na wywiadówce już był u wychowawczyni i załatwił, by córkę dopytać na piątkę. No jak to możliwe, żeby jego Martyna nie była najlepsza w klasie?! Kategorycznie zażądał także by zmieniono klasie polonistkę. Nauczycielka tak młoda, mimo że urodziwa, wzbudziła w nim duże wątpliwości. I choć Martyna wypowiada się o niej w samych superlatywach to nie omieszkał zajść do gabinetu dyrekcji, by wyrazić swoje oburzenie, jak to tak niedoświadczona osoba może dobrze przygotować jego dziecko do matury? Pogroził nawet kuratorium, gdyby się okazało, że dyrekcja nic z tym problemem nie zrobi.

Martyna nie ma czasu wolnego. Chyba że w nocy. Każdego dnia ćwiczy. Tata pilnuje. Tata zna też jej hasło na pocztę i fejsa. I dyktuje kogo córka może zaprosić do znajomych, a kogo nie. Pasję Martyny nazywa mrzonką. Dziewczyna jest utalentowana plastycznie, umie zrobić piękny makijaż, ale nie sobie, bo tata zabrania. Martyna maluje więc ciotki i kuzynki na imprezy różnej maści. Siebie samą tylko, gdy taty nie ma w domu. Mama robi jej wtedy zdjęcie, które po kryjomu zapisuje w telefonie. Tata, gdyby je zobaczył, kazałby je skasować, wyśmiałby takie hobby i zrobił wykład na temat tego, jakiego typu dziewczyny parają się takim zajęciem. Proste, niewykształcone i bez ambicji, a ona, Martyna, ma taki talent i jego wsparcie, i byłaby debilką, tak debilką, gdyby takiej szansy nie wykorzystała. A że debilką nie jest to wykorzystuje.
Ani Martyna, ani jej ojciec nie wiedzą, że nowa wychowawczyni w liceum już po kilku minutach wiedziała z jakim typem człowieka rozmawia na wywiadówce. I na razie tylko ona, bo matka Martyny i sama Martyna zbyt się boją i ślepo ufają ojcu, trzyma kciuki za swoją wychowankę. Trzyma kciuki za jej odwagę, ale nie na scenie ze skrzypcami, lecz za postawienie się ojcu tyranowi i pójście własną drogą, właśnie tą, którą ponoć chadzają tylko dziewczyny proste, niewykształcone i bez ambicji. Ale czy aby na pewno tylko takie?


Asia

Ładna brunetka. Szczupła. Duże niebieskie oczy. Łagodny głos, pewnie mogłaby śpiewać. Studiowała edukację wczesnoszkolną. Talent muzyczny się przydał, jak i zajęcia z psychologii oraz pedagogiki. Z tych pierwszych wybrała nawet monografy i chyba jako jedyna z grupy na nie regularnie chodziła. Pracę magisterską też pisała z zakresu psychologii, gdyż ta nie tylko ją bardzo interesowała, lecz także po prostu wiele nauczyła.
Zawsze była siostrą starszego brata. Piotruś to, Piotruś tamto. Większy, pierworodny. Ona mniejsza, w jego cieniu. Miał piątkę z matematyki, a ona czwórkę. Rodzice bili brawo. Za to jej szóstki z polskiego jakoś nikt nie chwalił. On dostał się do renomowanego liceum. Rodzice pili szampana. Gdy ona dostała się tamże z pierwszą lokatą, jakoś fajerwerków nie zamówili. Nie żeby się ich spodziewała, ale pragnęła skrycie, by także jej sukcesy świętowano może nie z pompą, ale w ogóle.
Najtrudniej jednak było, gdy zaczęła dorastać. Twarz bogato ozdobiły pryszcze, a srebrny łańcuszek na zębach też raczej nie był jej ulubioną biżuterią. Brat się nabijał, że kanałami powinna chodzić i w szkole nie będzie się do takiego paskudztwa przyznawał. Zaczęła nabierać kobiecych kształtów. Najpierw pojawiły się biodra, z których brat uwielbiał żartować. Że może by z kolacji zrezygnowała, bo jeszcze trochę i nie zmieści się w drzwiach. I szkoda, że jej w cycki nie idzie. Jakaś taka nieproporcjonalna jest. Może se będzie musiała te cycki zrobić, bo póki co bida siostra, bida. Asia niby się śmiała, odgryzała jakimś tekstem, ale przykro jej było bardzo, że straszy brat zamiast dawać wsparcie dawał jedynie kolejne słowne kukasańce. Nigdy nie przyszedł po nią, gdy skądś później wracała, nie bronił w szkole, kiedy ktoś dokuczał, nie dał spisać pracy domowej z matmy, ale jak trzeba było wypracowanie z polaka napisać to siostrę ładnie prosił. A ona najpierw pisała z radością największą, że szanowny brat jej zaufał. Dopiero z czasem poczuła, że ta transakcja jest tak naprawdę jednostronna. Gdy dostał piątkę to nawet nie podziękował. A raz kiedy dostał czwórkę z minusem to nieźle jej nawrzucał.
Był okropnym starszym bratem. Nie raz nakablował na nią rodzicom, a gdy ona go z czymś wsypała, szybko znalazł okazję na bolesny rewanż.
Wyśmiewał jej ubrania, pierwsze makijaże, fryzury i figurę. Zawsze po cichu, a jak przy rodzicach to w formie żartu, a ona Aśka taka sztywna, że na dowcipach się nie zna.
Jak przeprowadziła Tomka do domu, w którym zakochała się po końcówki włosów albo i samą wątrobę, brat oczywiście skwitował chłopaka dwoma zdaniami.
"No siostra, chłopak z kitką, gratuluję, gejem śmierdzi na kilometr. Będę się barykadował w pokoju, żeby do mnie nie startował, jak Ty pójdziesz do łazienki".
Bolało, cholernie. Piotrek powinien ją wspierać, bronić, uczyć. Zamiast tego dołował, ośmieszał i niszczył doszczętnie jej poczucie wartości. Może dlatego tak się z Tomkiem kłóciła. Była szalenie zazdrosna o jego koleżankami z roku. Dziś wie, że była po prostu bardzo niepewna siebie.
Na studiach zamieszkała z Tomkiem. Pracowała w weekendy. Utrzymywała się sama podczas, gdy brat nadal mieszkał u rodziców i ani myślał się wyprowadzać. Siostrze nie szczędził złośliwości, że wstydu nie zna i z chłopakiem bez ślubu mieszka. Sam natomiast prowadził dość bogate życie erotyczne, którym jednak mamie i tacie się nie chwalił.
Wesele Asi też skrytykował. Sala kiczowata, muzyka pożal się Boże, jedzenie za tłuste, a rodzina szwagra? Lepiej nie gadać. A że kuzyn Tomka się spił, to już Piotruś mógł sobie poużywać. Co za rodzina, wsioki jakieś, zero umiaru. No żeby się tak schlać? Sam oczywiście nie wspominał jak to kelnerkę tak zbałamucił, że wylądowali w toalecie w celu zaspokojenia potrzeb. Ale nie tych fizjologicznych oczywiście.
Aśka przez brata otarła się o anoreksję. Schudła do 40 kg w pół roku. To Tomek wyciągał ją ze szpon choroby.
Dziś są szczęśliwym małżeństwem. Mają córeczkę, oboje pracują.
Piotr niedawno kupił wypasione mieszkanie. Będzie się wyprowadzać od rodziców dopiero. Ma grono przyjaciół, bryluje na fejsie, ale żadna dziewczyna nie wytrzymała z nim więcej jak dwa miesiące.
Aśka dziś po różnych wykładach i warsztatach psychologicznych wie, jaką osobowość prezentuje jej straszy brat. Taki tyran w białych rękawiczkach. Rodzice do tej pory nie wiedzą, ile przykrości jej sprawił, jak negatywny wpływ miał na jej osobowość. Jak się dowartściowywał jej kosztem. Jak deptał jej poczucie wartości.
Asia długo nad sobą pracowała. Po incydencie z drastycznym odchudzaniem też z terapeutą. Wróciła do równowagi psychicznej, na docinki brata przy rodzinnym stole już nie reaguje. Jednym uchem je wpuszcza, drugim wypuszcza.
Raz tylko zapytała, czy rodziny zakładać nie zamierza. Oczywiście odpalił, że pod pantofel mu się nie spieszy. Więc będąc sam na sam, w końcu mu powiedziała, że jej to go żal, bo odwagi nie ma, by złożyć poważną deklarację ani by wziąć odpowiedzialność za kogoś, kogo kocha. No ale on kocha tylko siebie i stąd jego zubożenie społeczne, bo w sytuacji kryzysowej znajomi na fejsie nadal będą wirtualni, pozostając po drugiej stronie ekranu smartphona. A on pozostanie sam, bo gdy rodziców zabraknie, ona spotykać się z nim więcej nie zamierza.
Piotr wtedy oczywiście ją wyśmiał, ale ona dumnie patrząc mu prosto w oczy powiedziała spokojnie, że do tego levelu on jeszcze musi dojrzeć . I wyszła. Czy Piotr weźmie sobie jej słowa do serca? Nie wiadomo. Życie pokaże.
Aśka w końcu czuje wewnętrzny spokój. I nie dlatego, że przygadała bratu. Czuje się po prostu silna, pewna siebie. Ma rodzinę i kilkoro sprawdzonych przyjaciół. I nie musi nikomu nic udowadniać. Jest sobą. I to jej wystarcza.

Komentarze

Popularne posty