EDYTA - GDY ROMANS TRWA...
Fot. Pixabay, Free-Photos |
EDYTA - GDY ROMANS TRWA...
Bardzo energiczna, o lekko atletycznej, ale bardzo zgrabnej sylwetce. Prowadzi własną firmę. A dokładniej mówiąc żłobek i przedszkole. Rozważa jeszcze założenie klubiku z zajęciami dodatkowymi. Wygadana, odważna, szalona. Wcześniej zahukana, bo w domu było biednie. Ośmioro rodzeństwa, ojciec ciągle w pracy, matka w fartuchu zaharowana. Edyta w szkole wstydzi się ubóstwa. Ma świetne oceny, nadrabia miną, nikt by nie uwierzył, że nie ma w domu nawet łazienki. Idzie do technikum, by zdobyć zawód, choć ambicje ma znacznie wyższe. Po maturze musi wybierać albo zostaje w domu i pracuje, albo wyprowadza się, pracuje, i studiuje. Podejmuje ryzyko. Chce się wyrwać. Jedzie ze swojej wioski do Lublina, gdzie uczy się samodzielności. By zarobić, opiekuje się dziećmi. Zaocznie studiuje ekonomię, potem zaczyna pedagogikę, bo odkrywa w sobie pasję. Uwielbia dzieci i ma nosa do interesów. Zakłada żłobek. Ten świetnie prosperuje. Potem drugą filię. I jeszcze przedszkole, gdy maluchy są już większe, a rodzice błagają o kontynuację. Edyta jest w swoim żywiole. Wychodzi za mąż za swojego pierwszego poważnego chłopaka. Kocha go. Z nim odkrywa miłość i zaczyna dorosłe życie. Jest bajkowo. Biorą kredyt, zachodzą w ciążę. Na świat przychodzi Anetka. Zdrowa i śliczna. Edyta mimo macierzyńskiego ma kontakt z pracą. Żłobki i przedszkole przynoszą niezłe dochody. Zakłada klubik z zajęciami sportowymi, muzycznymi i językowymi. Kolejny strzał w dziesiątkę. Życie się toczy. Wszystko gra.
Po jakimś czasie do pracy przyjmuje trenera judo, by oferta jej wszystkich placówek była atrakcyjna. Oczywiście jest. Trener zresztą też. Lubią się. Sporo czasu spędzają razem, bo trener jest też informatykiem i zaczyna prowadzić stronę internetową żłobków, przedszkola i klubiku. Administruje też Facebooka. W domu Edyty nic się nie dzieje. Mąż troskliwy, odpowiedzialny, kocha swoje kobiety i o nie dba. Robi zakupy, pomaga, daje kwiaty bez okazji, mówi komplementy, a w łóżku myśli najpierw o niej. Jednak Edycie czegoś brakuje. Jest za różowo, gładko, lukrowo. Życie ułożone w kosteczkę z kokardką na wierzchu. Z Adamem inaczej, intrygująco. Nigdy nie wiadomo co zrobi, powie, przyniesie. Jest flirt, wspólne kawy, śniadania, czasem obiad. Potem zebrania, kolacje służbowe z pracownikami. Ekipa jest mała, ale zgrana. Integracja pozwala im na coraz większą bliskość. Edyta nie wie czemu w to brnie. Ryzyko jest takie kuszące. On też ma rodzinę, mimo to romans trwa. Boją się, a z drugiej strony pragną. Nie chcą zostawiać swoich partnerów ani niszczyć dzieciom życia. Bawią się tymi zapałkami zapatrzeni w ogień i ciepło, jakie im dają. Wiedzą też, że poparzenie będzie bolesne, że pożar przez nie wywołany może zniszczyć wszystko i zostawić zgliszcza. Ktoś będzie musiał zdmuchnąć te zapałki. Pytanie czy zrobią to sami czy ktoś inny kiedy będzie za późno...
Po jakimś czasie do pracy przyjmuje trenera judo, by oferta jej wszystkich placówek była atrakcyjna. Oczywiście jest. Trener zresztą też. Lubią się. Sporo czasu spędzają razem, bo trener jest też informatykiem i zaczyna prowadzić stronę internetową żłobków, przedszkola i klubiku. Administruje też Facebooka. W domu Edyty nic się nie dzieje. Mąż troskliwy, odpowiedzialny, kocha swoje kobiety i o nie dba. Robi zakupy, pomaga, daje kwiaty bez okazji, mówi komplementy, a w łóżku myśli najpierw o niej. Jednak Edycie czegoś brakuje. Jest za różowo, gładko, lukrowo. Życie ułożone w kosteczkę z kokardką na wierzchu. Z Adamem inaczej, intrygująco. Nigdy nie wiadomo co zrobi, powie, przyniesie. Jest flirt, wspólne kawy, śniadania, czasem obiad. Potem zebrania, kolacje służbowe z pracownikami. Ekipa jest mała, ale zgrana. Integracja pozwala im na coraz większą bliskość. Edyta nie wie czemu w to brnie. Ryzyko jest takie kuszące. On też ma rodzinę, mimo to romans trwa. Boją się, a z drugiej strony pragną. Nie chcą zostawiać swoich partnerów ani niszczyć dzieciom życia. Bawią się tymi zapałkami zapatrzeni w ogień i ciepło, jakie im dają. Wiedzą też, że poparzenie będzie bolesne, że pożar przez nie wywołany może zniszczyć wszystko i zostawić zgliszcza. Ktoś będzie musiał zdmuchnąć te zapałki. Pytanie czy zrobią to sami czy ktoś inny kiedy będzie za późno...
Rewelacyjnie napisane😁
OdpowiedzUsuń