JUSTYNA - WYBACZYĆ ZDRADĘ




Image by StockSnap from Pixabay


Kobieta o bardzo miłej barwie głosu. Mogłaby pracować w przedszkolu z dziećmi albo w radiu. Urody przeciętnej, choć nie jest brzydka. Trochę tuszu, błyszczyku i różu bardzo by pomogło. Podkreśliłaby ładny kontur ust, zaznaczyła oko. Jednak Justyna nie ma czasu na make up. Pracuje w supermarkecie. Tam nie musi być odstrzelona, ale skuteczna, szybka i profesjonalna. Lubi tę pracę. Awansuje. Ma fajnego męża i nastoletniego syna, z którym ma dobry kontakt. Jest stabilnie, bezpiecznie, trochę może sielsko. Zmieniają mieszkanie na większe, syn ma świetne oceny, mąż dostaje podwyżkę. Jedyny problem to to, że przytyła. Praca siedząca. Do nocy. Nie zawsze zdrowe przekąski. Biodra to zapamiętały. Justyna czuje się ciężko. 

Postanawia zacząć uprawiać sport, by odzyskać wigor. Trochę fitnessu w domu z Chodakowską. Myśli też o bieganiu. Pierwsze przebieżki trwają kwadrans. Treningi w domu trochę dłużej. Oj, słaba kondycja, słaba. Justyna ćwiczy jednak często. Może sobie pozwolić, bo syn duży, nie potrzebuje niańczenia. 

Tamtego wieczoru też postawia pobiegać. Mąż dłużej w pracy, syn kuje do klasówki. Justyna ma czas. Zakłada nowy dres, który kupiła u konkurencji. Dziś chce pobiec na osiedle obok. Zrobić dłuższy dystans. Już zauważyła, że waga lekko drgnęła. 
Biegnie spokojnie, miarowo. Przemyka między blokami. Jest już ciemno. Z dala widzi parę. On ją całuje, przytula mocno. Ona znika pod jego płaszczem. Obraz jak z filmu. Trochę im nawet zazdrości. Tej namiętności. Piękna para.

Justyna patrzy mimowolnie. Skądś zna te kontury. Biegnie. Coraz szybciej. Jakby chciała uciec. Ale ona nie ucieka. Zmierza wzrost ku prawdzie. Boli. Tak samo jak mięśnie po dłuższym niż zwykle wysiłku. Ale ten mięsień sercowy boli bardziej. Pali, mrozi, kłuje. Pot spływa po czole taką strużką jaką krwawi jej serce. Przebiega obok. Nawet jej nie zauważyli. Byli zajęci sobą. A ona dostała nadludzkiej siły. Biegnie dalej, nie do domu, który już domem nie będzie. Nie wie czy to deszcz czy łzy płyną strumieniami po polikach, czy się błyska czy to światła reflektorów. Biegnie na oślep. W końcu opada z sił. Siada na krawężniku. Spocona, spłakana. Z otumanienia budzi ją dźwięk telefonu. Syn się martwi. Justyna kłamie mu więc, że ma skurcz. Że zaraz przejdzie i wróci. Nawet nie wie jak dotarła do domu. Miliony myśli i to pytanie zadawane przez każdą kobietę "dlaczego". 
W domu milczy, płacze szeptem. Bierze gorącą kąpiel. Mąż wraca i zachowuje się jak zwykle. Siadają do kolacji. Justyna nalewa wina. Czeka na historię męża, jego wersję. On opowiada. Wszystko logicznie, rzeczowo, przyczepić się nie można. Nowy klient, negocjacje. Szansa na intratny kontrakt. Ona milczy, pije duszkiem. Mąż bacznie ją obserwuje. A ona spokojnie mówi, że rozumie i dokładnie wie co to za klient, że ma długie włosy i jest tak drobny, że mieści się pod poły jego płaszcza. Żadnych pytań, wyzwisk, pretensji. Wstaje i idzie się pakować, synowi oznajmia, że ma szkolenie i wyjeżdża na kilka dni. 

Jedzie za miasto. Jest sama, myśli, analizuje, płacze. Rozmawia tylko z synem. Od męża telefonu nie odbiera, nie odpisuje na wiadomości. Dużo spaceruje. W hotelu jest basen. Pływa, korzysta z sauny. Idzie na masaż. Podejmuje decyzję. Jest silna. 

Gdy wraca, mąż chce rozmawiać. Chce walczyć, iść na terapię.  Justyna swoim spokojem, brakiem awantury i scen zazdrości mu zaimponowała. Przyznał się synowi. Jest gotów ponieść karę, ale też i najwyższe poświęcenie, by ratować związek. 

Justyna dziś znów jest spokojna. Jak nigdy. Obserwuje, czeka. Męża kocha nadal. Chodzą na terapię. Uczą się siebie nawzajem. Jest coraz lepiej. Biegają razem. Chodzą na basen. Chyba się im uda.

Podoba Ci się ta historia?
Udostępnij ją.
Czytaj mój blog
Spodoba Ci się mój świat:)

Komentarze

Popularne posty