KOCHANEK
Fot. Pixabay, Free-Photos |
Zawsze się jej podobał. Nie oznaczało to nic złego ani niecnych zamiarów z jej strony. Po prostu uważała, że jest przystojnym facetem. Że ma to coś, co akurat ją przyciąga. Zawsze miły, uśmiechnięty. Proporcjonalna budowa. Widać, że trenuje. W pracy konkretny, odpowiedzialny, profesjonalny. Widywali się czasem na przerwie, na lunchu. Rozmawiali o wszystkim ze wszystkimi. Często o dzieciach, bo były w jednym wieku. I do przedszkola chodziły razem.
Świetnie tańczył. Uwielbiała jak mężczyzna wie, co to rytm, po co ma ramiona i biodra. I co najważniejsze, wie jak prowadzić. Lubiła z nim tańczyć, prowadził tak, że nawet patrzyła w takim kierunku, jaki on zarządzi.
Byli atrakcyjni. Oboje. On pewny siebie. Ona pewną siebie udająca. Zawsze miała kompleksy, ale dużym dystansem do siebie zdobywała sympatię i uchodziła za dobrą w swoim fachu, seksowną babkę. Nieraz koledzy z pracy rzucili miłe słowo, które nawet podzielone na sto, wyrażało zachwyt. A potrzebowała go bardzo. Gdy mężczyzna życia przez kilka ładnych lat oszukuje, zabawia się w romans z każdą asystentką, sekretarką, singielką, rozwódką i mężatką, to pewność siebie zanika. Zanika do tego stopnia, że nawet siły nie miała się spakować. Nie wierzyła, że sobie poradzi. Trzymała się kurczowo jak żyletki. Dłonie krwawiły, łzy leciały ciurkiem, ale nie puszczała.
Kiedy w autobusie słyszała rozmowę pewnej kobiety, jak ta mówiła, że ma ochotę na romans z kimś z pracy, nie rozumiała tego. Podobać się ktoś może, i owszem. Ale myślami nigdy dalej nie wybiegała. Przecież była mężatką do cholery!
Pierwszy raz zorientowała się, że się jemu podoba na imprezie służbowej. Było kilka tańców. Powrót całej firmy wynajętym autokarem. Tam ją niby żartem posadził sobie na kolana i wyszeptał jak bardzo jej pragnie. Jej? Zbyła go żartem. W pracy miłe rozmowy. Czasem puścił oczko. Jakie to proste. – myślała.
Na kolejnej imprezie dużo z nią tańczył. Widziała pożądanie w jego oczach. Układ był jasny. On kilka lat po rozwodzie. Później powiedział, że nie wie czy kogoś pokocha. Chyba nie umie. Zdradzony, oszukany. Nie poszła z nim. To byłoby takie niskie. Z zemsty iść do łóżka z kolegą z pracy.
Po kilku miesiącach znów wyjazd weekendowy. Ciągle wpadają na siebie. Przypadkiem. Na warsztatach w jednym teamie. Spędzają razem cały dzień. Gdy idzie na siłownię, on tam jest. Pomaga przy treningu. Adoruje ją delikatnie.
Potem idą na basen i saunę. Wygłupiają się. On ją nosi na rękach, bo jest taka filigranowa. Nikt tak z nią nie robił od dawna.
Wieczorem dyskoteka. Bawią się razem. Prowadzi wyśmienicie. Silne ramię. Wspaniałe poczucie rytmu. Jest przystojny. Cholernie. I w tym garniturze, rety, sam seks. Patrzy na nią z takim pożądaniem. Dyskretnie wyprowadza ją za rękę. Ona się boi, ale idzie. Tańcząc. Jest po kilku drinkach. Blokada coraz słabsza. Całuje ją już na korytarzu. W windzie. Wpadają do pokoju. Jest gorąco. Całuje ją całą, tak, że cała drży. Nie namawia na więcej. Widzi jak jest zdenerwowana. Przyznaje mu się, że spała tylko z mężem. Z mężem, którego się kurczowo trzyma, ale nie kocha. Nie ufa. Panicznie się boi, że znów ją zdradza.
Po powrocie z weekendu mają ze sobą kontakt. Nie tylko służbowy. Spotykają się. Kino. Jak bosko się wtulić w niego, trzymać za rękę, a potem namiętnie całować w samochodzie. W hotelu. Jest gorąco, ale nie tak, jak jeszcze będzie. Co ja robię? - myśli ona. Wyrzuca sobie od różnych. Z mężem ciągle kłótnie. Znów ją okłamał. Przykro jej. Z tamtym się tylko albo aż całuje. Na więcej nie jest gotowa. Wstydzi się. On ją otwiera powoli. Dużo rozmawiają. Jest szczery. To ją ujmuje. Miłości nie ma. Chyba, że ta fizyczna.
Z mężem seksu już nie uprawia. Brzydzi się. Kiedyś ta bliskość była namiętna, potem już zawsze taka sama. Mąż nie pytał o jej potrzeby. A ona winiła siebie, że jest taka sztywna podczas gdy on był jak królik. Kopulował, ile wlezie. Dosłownie i w przenośni. Swoją drogą, skąd on miał siłę na tyle bab?
A z tamtym? Znów hotel. Zawsze inny, by nie wzbudzać podejrzeń. Kochanek poświęca uwagę tylko jej. Ona w końcu mu ulega. Jest dobry. Bardzo dobry w te klocki.
Kochanek idealny? Cała drży, nie poznaje własnego ciała. Nigdy tak się nie czuła. Czuje go i pragnie każdą komórką ciała.
Co jest? To tylko seks. Seks świetny, na innej planecie.
I co teraz? Przysięga już dawno nie obowiązuje. Tak, oczywiście można ją krytykować. Ona to wie. Nikt jednak nie zabroni jej być szczęśliwą. Choć przez chwilę. Jest pożądana, pożąda. Więcej nie może dostać i dać.
Czy kogoś krzywdzi? Nie, bo on nikogo nie ma. Męża? Ten nie zwraca na nią uwagi, nie rozmawia z nią. Nie widzi jej potrzeb. Pozew już złożyła.
Zimna suka? Nie, bo to nie z wyrachowania. To nie zemsta.
Żałosna ofiara? Nie, bo w końcu wie, czego chce. Zebrała siły, by odejść od męża.
To kobieta jakich wiele. Zdradzona. Niewierna. Matka, żona, kochanka. W dwóch rolach szczęśliwa. W tej jednej nie było jej dane.
Komentarze
Prześlij komentarz