CHUDA - ŻYCIE Z HASHIMOTO
Image by Katerina_Knizakova on Pixabay |
A ja jestem chuda!
Napisz to, podkreśl na czerwono albo i wytłuść czcionką. - mówi. Faktycznie jest szczuplutka. Taką figurę ma się w liceum, a nie po trzydziestce i ciąży. Jednej co prawda, ale jednak.
I napisz, że taka po prostu jestem. Mówi szybko, głośno z uśmiechem. Trochę wariatka, ale pozytywna.
Ważę tyle od 15 roku życia. W ciąży przytyłam 7 kg. Wyniki książkowe, synek mały, ale zdrowy. 10 punktów w skali Apgar.
Inaczej poczułam się trzy lata temu. W listopadzie. Pamiętam, bo myślałam, że to od pogody albo ze stresu. Byłam mobbingowana przez szefa, który oczekiwał wyników kosztem poświęcenia rodziny i zdrowia. Byłam ciągle zmęczona, senna i poddenerwowana. Libido na minusie. I te lodowate dłonie. Nawet po gorącej kąpieli było mi zimno. Dookoła bliscy mówili, że to z tej chudości. Tłuszczu brak to nie ma co grzać, powtarzała moja pulchna mama doprowadzając mnie do szału. Czemu? Bo do jasnej Anielki znam moje ciało i wiem, że coś było nie halo, ale weź wyjaśnij to tym niechudym, którzy każdą Twoją dolegliwość przypisują niskiej wadze. No para idzie uszami. I nosem!
A jak zauważyłam po ubraniach, że przytyłam i wyraziłam to na forum to już było używanie. Pewnie w uszach albo opuszkach palców, znów śmiali się najbliżsi, ponownie irytując mnie nieziemsko. Bo jak głodny ma się z sytym dogadać? Ja czułam natomiast, że jestem w innym ciele i ono mnie nie słucha. Robi co chce, zmienia formę. Kilka kilo do przodu, potem zjazd. Bez żadnej przyczyny. Potrafiłam się rano nie mieścić w spodnie, które jeszcze poprzedniego dnia zakładałam bez problemu. Podkreślam uprzejmie, że na wieczór nie zjadłam kilograma chipsów z miską lodów i słoikiem nutelli na deser. No szlag by to trafił. Menopauza? Za wcześnie. Ciąża? Wykluczona. Poszłam więc do lekarza, a ten mi wykład robi o cyklu menstruacyjnym, bo to na pewno od tego. I nie słucha, gdy mu tłumaczę, że ja w trakcie cyklu nie odczuwam żadnych zmian i, że wahania wagi mają miejsce kilka razy w miesiącu, w przeciwieństwie do miesiączki. Spojrzał na mnie pobłażliwie i pomyślał pewnie, że przyszła idiotka, i aferę o trzy kilogramy robi. Dla świętego spokoju dał skierowanie na tsh, a gdy ten wyszedł w normie na poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy w jakąś paranoję nie popadam.
Zimno jednak było mi nadal, humor pod psem, obowiązki małżeńskie niewypełnione, włosy przerzedzone, a portki raz wiszą, raz ledwo na tyłek wciskam. Co jest, ja się pytam? W końcu trafiam do endokrynologa i z lekkim zawstydzeniem mówię mu, jak się czuję. I choć nadal jestem chuda to nie wyśmiewa mnie tylko poszerza diagnostykę o kolejne parametry. I jak byk, czarno na białym stoi, że mam przeciwciała antyTPO wystrzelone w kosmos, inne ft3 i ft4 też poza skalą.
Witamy na planecie Hashimoto!!!!
Tyle się o tym słyszy, co druga celebrytka to ma, aż mi się krzyczeć chce: "Mam i ja!". Owszem nie mam nadwagi, drugiej ciąży nie planuję, ale usłyszeć, że się ma przewlekłe zapalenie tarczycy i, że bez leków się nie da, to uśmiech znika z twarzy.
Tak więc mam hashi. Jesteśmy razem od 3 lat, w bardzo bliskiej relacji. Nazywam tę chorobę czule, żeby się z nią zaprzyjaźnić. Wcinam tabletki co rano, humor nadal zmienny, bo być stabilnym z Hashimoto to jak oczekiwać, że nad polskim morzem zapanują tropikalne upały. Na stałe, podkreślam! Życie z Hashimoto to ciągły spacer na bardzo cienkiej linie, wahania wagi, problemy skórne, biegunki i zaparcia, uczucie zimna lub gorąca. Dwa miesiące stabilizacji, potem góry i doliny. Nudno nie jest. Gdzie tam!
Chuda jestem nadal. W porywach do szczupłej. Tyroksyna podkręca mi metabolizm, a potem nagle zwalnia. Uczę się swojego ciała i tańczę jak hashi mi zagra. Czasem to chocholi taniec.
Nauczyłam się mieć w nosie komentarze innych. Lubię moją wagę piórkową. Wyniki mam w porządku. A czy za dziesięć lat hashi nie podaruje mi w promocji kilkudziesięciu kilogramów, to tego nie wiem. Więc póki co jest nas dwie, chuda i hashi, i nie pozostaje mi nic innego jak żyć sobie w tym duecie, i próbować nie spaść z tej cienkiej liny na mój póki co chudy tyłek:)
Ja bym się cieszyła z piorkowej wagi :)
OdpowiedzUsuńJa się cieszę i przestałam się tłumaczyć z domniemanej anoreksji.
UsuńTekst dał mi dużo do myślenia bo normalnie mam takie same objawy jak u pani. Badania na tsh nic nie wykazały ale chyba trzeba iść do endokrynologa
OdpowiedzUsuńProszę konieczne zbadać przeciwciał, ft3 i ft4. Życzę zdrowia!
UsuńJakbym czytała o sobie😊. Na dokładkę otrzymałam ukladową chorobę tkanki łącznej i epilepsję. Jedna leki nie kochają drugich. Taka miłość nieodwzajemniona. Jakoś to ogarniam, ba nawet się powoli zaprzyjazniam. Dobrego samopuczucia i mniej huśtawek nastroju droga koleżanko Haschimotko💝😘😘
OdpowiedzUsuńJa Hashi mam w spadku po innej chorobie.
UsuńUczę się żyć na nowo. I zaczynam mieć w nosie, co mysla inni:)
Jakie to prawdziwe... Wielu "grubasów", którzy wyśmiewają się z "chudych" aby przykryć swoje łakomstwo powinno przeczytać ten tekst.
OdpowiedzUsuńSzanowni anonimowy....niektóre "grubasy" po prostu nie mogą zrzucić bo się borykają z innymi poważnymi chorobami. Żenujący komentarz, a propos łakomstwa.
Usuń