MARIA MAGDALENA


Image by Pexels on PIxabay

Maryśka zadzwoniła do mnie i mówi: „Zrobiłam to!”.
Nie byłam zaskoczona. Flirt z przyjacielem jej własnego ojca trwał od kilkunastu miesięcy. W sumie to nawet dłużej, ale Maryśka najpierw nie przyjmowała do wiadomości, że będzie w stanie pójść w tango. Ja zresztą też nie. W głowie mi się nie mieściło. Facet starszy od niej o 25 lat. Przyjaciel rodziny, do którego za dzieciaka mówiła „wujku”, a na jego żonę „ciociu”. No właśnie. Ciocia istniała nadal i była pełnoprawną małżonką owego „wujka”. Zbyszka. Nazwijmy rzecz po imieniu. No dobra, nie rzecz, a osobę. Cholera mnie trafiała, gdy Maryśka opisywała jak okropna ta żona jest. Stara. Marudna. Wiecznie nadąsana. Z obwisłą skórą na ramionach i pomarszczonym biustem.
Dla dwudziestolatki menopauza to odległa galaktyka. Empatia jak widać zresztą też.

Zbyszek najpierw pomagał jej z matmy. Na studiach był taki poziom, że sobie nie radziła Więc wujek po polibudzie chętnie pomoże. Przez kilka miesięcy, aż w końcu postawił ją do pionu. Metaforycznie. On jego też. Już nie metaforycznie. Z początku nieświadomie. To był przecież starszy facet. Ale ten starszy facet był cierpliwy. Tłumaczył świat. Był taki mądry i patrzył na nią z pożądaniem. Ale nie takim dzikim. Nie jak na zdobycz. Patrzył jak na kobietę. Miękko. Chłonąc jej niewinne piękno.

Pocałował ją dopiero po trzeciej próbie. Ona najpierw się wahała. Odsuwała głowę, zbywała go śmiechem. Weszła we flirt. Był przecież bezpieczny. Uczył ją matmy regularnie za przyzwoleniem żony, a za dnia i wieczorami pisał do niej. Tak dla zabawy. Ale gdy wtedy dotknął jej ust zabawa się skończyła. W sumie to nie. Nie skończyła. Stała się ostrzejsza. Realizowali fantazje. Jej jeszcze niespełnione. Jego już dawno zapomniane. Seks w aucie, na stole w kuchni i na blacie, w przedpokoju na szafce do butów, na dywanie. Ona była wzorową uczennicą. On ją wprowadzał w tajemnice alkowy. Był jej mentorem i pierwszym mężczyzną.
Ten romans trwa. Maryśka chodzi jak na haju. Seks uprawia ze Zbyszkiem nawet przez telefon. Poziom endorfin ma taki, że fruwa. Zaangażowała się.

Wczoraj zadzwoniła z płaczem. „Wydało się?” - pytam. „Żona wie? A rodzice wyklnęli? Armagedon?!!!” Ale nie. Zbyszek ma wyrzuty! Wyrzuty wobec jej ojca, swojego przyjaciela. O żonie też coś wspominał, ale Maryśka nie pamięta dokładnie, bo wpadła w furię. No bardzo to honorowo, ale dlaczego dopiero ma te wyrzuty, gdy bzyknął Maryśkę kilkadziesiąt razy.
„Chyba musimy przystopować.” - stwierdził. „Boję się, że się zakochasz, za bardzo ryzykujemy.”

Tak, rozsądek się włączył, gdy sprzęt w spodniach został odłączony. Na chwilę. Dziś ponownie się widzieli. Tym razem rozsądek nie był aktywny, za to rozporek i owszem. Sinusoida, że hej. Góry i doliny. Kochali się na biurku, na jej notatkach z matmy. Matka Maryśki omal ich nie przyłapała. Dobrze, że ktoś zadzwonił i cofnęła kroki do kuchni. Zbyszek zapomniał w tym momencie i o przyjacielu, i o żonie. Przypomniał sobie, gdy zakładał spodnie, a żona zadzwoniła prosząc, by pojechał po coś do apteki. Kazała jeszcze Marysię ucałować. No ucałował. Lepiej, żeby nie wiedziała w co.
Szybko więc się pożegnał i wyszedł. A Maryśka, choć właśnie miała nieziemski orgazm, brutalnie spadła na ziemię.

Takich Marysiek jest pełno. Tkwią w romansach dla chwili ekscytacji, dla spojrzenia pełnego pożądania i zapomnienia o szarej rzeczywistości. Chcą dojrzałego mężczyzny, który będzie je traktował jak kobietę, a nie jak mięso. Mają po 20 lat i chęć na życie. Są piękne i szalone. Wiedzą, czego pragną, nie wstydzą się otwarcie mówić o seksie i go uprawiać. Nie wiedzą jedynie, ile krzywdy robią żonom, ich mężom, a przede wszystkim samym sobie.
Pytanie, czy to bezuczuciowa zabawa, po prostu sport? Czy pojawią się uczucia i zazdrość o małżonkę, której on raczej nie zostawi? Czy się wyda, czy uda się to ukryć? Czy psychicznie będą na tyle silne, by pogodzić się z rolą kochanki, czy pojawią się wyrzuty? Dużo niewiadomych.
Maryśki nie oceniam. Nie mam takiego prawa. Boję się, że będzie cierpiała. Nawet jestem tego pewna. Życzę jej i każdej Maryśce, by odnalazła szczęście takie, które jest za darmo i za które nie zapłaci łzami, poczuciem winy czy odrzuceniem. Którego nie zbuduje na nieszczęściu innej kobiety. I że nie straci rodziny ani szacunku innych, a przede wszystkim SZACUNKU DO SAMEJ SIEBIE.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty