MATKA i CÓRKA
Jestem mamą. Od ponad dwunastu lat. Szczerze mówiąc trzynaście lat temu najprawdopodobniej już byłam w ciąży, o czym dowiedziałam się siedemnastego maja.
I zawsze mówiłam, że mam córeczkę, taką malutką, którą noszę na rękach, karmię, czeszę, której mówię, opowiadam bajki, kupuję sukienki...
Od jakiegoś czasu moja mała córeczka nie jest już taka mała i ja muszę się tego nauczyć. Moja córka jest wyższa ode mnie, ma większe stopy, ba! Nawet dłonie ma dłuższe od moich. Nie dam rady jej wziąć na ręce, nie czytam ani nie opowiadam jej bajek, nie chodzę z nią za rączkę. Moje macierzyństwo wchodzi w nowe stadium. Uczę się akceptować, że moja córka sama o czymś decyduje, że coś chce zrobić, a czegoś nie, że nie założy ubrań, które chętnie jej kupię, nie zje kalafiorka (kiedyś łatwiej było ją przekonać:)
W macierzyństwie najtrudniejsze jest to, że dziecko - najpierw byt całkowicie od matki zależny z czasem staje się bytem totalnie niezależnym, różnym od mamy, mającym swoje zdanie. I choć w teorii jest to takie oczywiste to w praktyce potrzeba chwili, by się przestawić, że ten dzieciak od rodzica się oddala, że chce iść swoja ścieżką.
Ach, bycie mamą jest piękne, ale cholernie trudne:)
Zdjęcie robione wczoraj, ja i moja cór(k)a, pies obok nas, ale nie załapał się na kadr, bo już czyhał na jakiegoś ptaka:)
Komentarze
Prześlij komentarz