NIEDOKOŃCZONA HISTORIA


 

Joanna jest kobietą o oryginalnej urodzie. Nie jest typową pięknością z wybiegów dla modelek. Rysy jej twarzy nie są regularne, mimo to ma ona w sobie jakiś magnetyzm. Taką urodę się zapamiętuje. Rude pukle niesfornie spływają po ramionach. Trudno je ujarzmić. Jakby każde żyło swoim życiem niezależnie od woli właścicielki. Nawet gdy je zwiąże w kucyk, część z nich od razu wymyka się niepostrzeżenie na wolność i siada na ramionach kobiety.
Oczy o nieokreślonej barwie, raz szmaragdowe, w złości o chłodnym błękicie, zawsze podkreślone mocnym makijażem. Rzęsy starannie wytuszowane. Usta pociągnięte czerwoną szminką wyróżniającą się na tle jej bladej cery, którą zdobią złote piegi.
Joanna jest drobna, figura niczym u nastolatki, jednak drobne zmarszczki mimiczne zdradzają jej wiek. Za chwilę skończy czterdzieści lat. Ma dwoje dzieci - piętnastoletnie bliźniaczki, zupełnie różne od siebie.

Basia zdarła skórę z matki. Jej alabastrowa skóra kontrastuje z ognistą czerwienią loków, które dziewczyna uparcie wbrew ich woli prostuje. Jest trzy centymetry wyższa od matki, noszą ten sam rozmiar ubrań. Gdy stoją tyłem i młoda ma naturalne skręcone włosy to nie wiadomo, która to Basia, a która Joanka.

Lena natomiast wdała się w ojca. Jest smukła jak brzoza i wysoka. Ma proporcjonalną budowę i włosy proste jak drut. Duże szare oczy z ciekawością patrzą na świat. Od matki jest wyższa co najmniej dziesięć centymetrów, do ojca jeszcze trochę jej brakuje. Mąż Joanny jest wysokim mężczyzną. Już teraz szpakowatym. Nosi zarost, o który regularnie dba jeden z najlepszych barberów w mieście. Robert niewątpliwie jest przystojny, ma niski głos, barki wytrenowane na siłowni i podczas gdy w squasha. Jest charyzmatyczny, pewny siebie. Prowadzi z żoną firmę. Finansowo mają się dobrze. Piękny, dwupoziomowy apartament na modnym osiedlu, dwa auta plus motocykl Roberta. Prywatna szkoła dla dziewczynek.
Kilka razy w roku wyjazdy zagraniczne, obozy językowe dla bliźniaczek.
Joanna wiedzie zatem spokojne, dostatnie życie. Jest szczęśliwa. Chyba...

Scena 1

- Tak idziesz ubrana? - Robert spojrzał na żonę i zmarszczył czoło.
- Tak, uwielbiam tę sukienkę - Joanka odparła spokojnie, gładząc czerwony materiał opinający jej drobną figurę.
- Tylko że widać ci w niej te wystające obojczyki - przyglądał się kobiecie uważnie.
- No i co z tego? Przecież ich nie zmienię - rzuciła lekko i pobiegła do łazienki, by zrobić make up. Robert poszedł za nią.
- A musisz tak mocno malować usta? - dopytywał.
- Nie muszę. Chcę - odpowiedziała.
- Jak uważasz, ja wolę gdy masz tylko ten...no jak mu tam? Błyszczyk.

Joanna tylko zerknęła na męża nic nie mówiąc. Próbowała sobie przypomnieć od jakiego momentu zaczął próbować tak ingerować w jej wizerunek. Pewna była, że kiedyś tego nie robił. Zachwycał się jej makijażem, urodą, a stylu ubierania nie komentował. Teraz jednak miał dużo do powiedzenia:

- Wolę jak nie uśmiechasz się do zdjęcia. Gdy jesteś poważna wyglądasz lepiej.
- Nie noś tych spodni. Do nich trzeba mieć tyłek, a Ty go nie masz.
- Widać ci tę bliznę po operacji kolana, załóż dłuższą spódnicę.
- Związałabyś te włosy.
- Musisz się tak stroić? Idziemy tylko do znajomych.

Wcześniej nie było takich komentarzy. Nie był zbyt wylewny w komplementach, ale na pewno był czulszy. Joanka niewątpliwie zmieniła się przez te dwadzieścia lat. Nie była już młodziutką dziewczyną. Była kobietą, dojrzalszą, doświadczoną przez życie. Jej rysy twarzy wyostrzyły się, twarz straciła dziewczęcą krągłość, cera nie była już taka gładka, ale nie można było Joannie odmówić wdzięku. Rzucała się w oczy, niewątpliwie. Była kobieca, a w spojrzeniu miała coś magnetyzującego.

Tym zresztą zaczarowała kogoś. Zupełnie nieświadomie.
W firmie Joanna i Robert przyjęli nowego księgowego. Pani Zosia, która z nimi była od samego początku przeszła na zasłużoną emeryturę. Jan zrobił na Robercie bardzo dobre wrażenie. Trzydziestokilkuletni mężczyzna, mający niemałe doświadczenie, zażyczył sobie sporą stawkę, ale wart był tych pieniędzy. Pracował sumiennie, dokładnie, pewnie. Gdy pierwszy raz zobaczył Joannę aż wstrzymał oddech. Urzekło go w niej wszystko. Drobna figura, kaskada długich rudych włosów, wyraźne czerwone usta, których Robert tak nie lubił i niesamowite spojrzenie kobiety. Miał wrażenie, że przeszywa go na wylot. Wpadała do firmy głośno, stukając obcasami. Witała wszystkich radośnie, prosiła sekretarkę o kawę, pytała co u kogo słychać, doskonale pamiętała, że Ada była u dentysty, a Maciek miał auto w warsztacie. Jana witała niemniej serdecznie, chciała go poznać, bowiem wierzyła, że przyjazna atmosfera w pracy jest kluczem do sukcesu. Jan był oszczędny w słowach, typ obserwatora. Bardzo wysoki, chudy, niecierpiący dress codu, nosił zawsze dżinsy i T-shirt z jakimś nadrukiem, a do tego trampki. Mówił spokojnie, ważąc słowa. Miał delikatny głos. Na żonę szefa patrzył z zachwytem, który świetnie maskował. Wiedział, że Joanna to nie kobieta dla niego, a mimo to ...

Jaki powinien być ciag dalszy?

Komentarze

Popularne posty