#dzieńpszczółkimai


 

Koniec lat osiemdziesiątych. Jestem w zerówce. Cudem udało się rodzicom zapisać mnie do osiedlowego przedszkola tuż pod blokiem. To była ogromna wygoda. Wcześniej przez trzy lata wstając o piątej rany jeździłam z mamą/tatą do przedszkola w zupełnie innej części Włocławka.
Pochodzę z Zazamcza. Tamto przedszkole było na Targowej. Brak auta (zresztą kto je wtedy miał?), czerwone autobusy - te przegubowe, tzw. gąsienice lubiłam najbardziej, fascynowały mnie swoją giętkością. Uwielbiałam siedzieć z przodu tak, by przez wielkie okno kierowcy wszystko widzieć.
W zerówce nie musieli już mnie zrywać tak rano i pędzić na przystanek. Nawet dostąpiłam zaszczytu i do tego pobliskiego przedszkola chodziłam sama. Rodzice patrzyli na mnie przez okno, a ja szłam taka dumna!
Zerówkę wspominam dobrze. Koleżanki i koledzy, zabawy no i oczywiście bale. Tu przebrana właśnie za Pszczółkę Maję - strój nie był jakiś wymyślny (Justyna miała lepszy:), luźna bluzka i spodnie (dlaczego pszczółka ma latać w spodniach, ja się pytam?:). I czułki - tekturowe zahaczone na druciku.
Zabawy karnawałowe uwielbiałam z prostego powodu - były tańce. Na zdjęciu jestem już potargana, mamine upięcie zniknęło, bo szalałam. Można wręcz powiedzieć, że latałam. Nadmiar energii był we mnie zawsze. Skąd tyle w małym ciałku? Pojęcia bladego nie mam. Zostało mi do dziś - i cialko, i energia:)
Bajkę o Pszczółce Mai oglądałam, ale wtedy wołałam bardziej Smerfy i Gumisie. Smerfetką jakimś dziwnym trafem nie byłam, ani Gumisiem (a raczej Gumisią:) Wiadomo takie czasy, że o strój było trudno.
Zresztą nieważny strój. Ważne, że mogłam tańczyć.
A jakie są Wasze wspomnienia?
Która z Was była Pszczółką?

Komentarze

Popularne posty