GOSPODYNI

 



Taka ze mnie gospodyni, że gotowany do południa żurek nadawał się tylko do wylania. A ja naprawdę robię świetny żurek!
Więc ambicjonalnie znalazłam nie dość, że jeszcze otwarty sklep to jeszcze na tyle zaopatrzony, by żuru po raz drugi nagotować.
Żur zatem się robi, mięsiwo dusi (legendarne żeberka, na które przepis znajdziecie w mojej powieści), tort zaraz wskoczy do piekarnika.
A Wy jak stoicie z robotą?
Ps. Okna mam niepomyte (ups), babkę zrobi moja Matula, Tatko pokroił zapewne sałatkę. Jest dobrze!

Komentarze

Popularne posty