WDZIĘCZNA







Dziś Święto Dziękczynienia. Ich choć go nie obchodzę jak to w zwyczaju mają na przykład Amerykanie, pomyślałam sobie, że ta wdzięczność jest taka ważna. I piękna. I bez względu na to, czy to święto celebruję czy nie, to warto pomyśleć, za co jestem wdzięczna. Tak po prostu.
Na pewno za to, że jestem, że żyję, że niejeden raz wyciągano mnie z mniejszych i większych problemów zdrowotnych.
Za to, że jestem wolna, mogę o sobie decydować, nie boję się wyrażać własnego zdania, a nad głową nie latają mi bomby.
Za to, że mam co jeść i gdzie mieszkać.
Za moje talenty i umiejętności. Och mogłabym tu sporządzić całą listę czego nie potrafię lub w czym jestem naprawdę cienka, wolę jednak skupić się na tym, co mi wychodzi.
Za to, że jestem lwicą i walczę. Są dni, gdy odpuszczam, padam, jestem w rozsypce, płaczę, a potem, jak to mawiam - otrzepuję kolana, zbieram kawałki samej siebie, poprawiam makijaż, roztrzepuję włosy, zakładam szpilki i wstaję.
Za charakter. Pewnie, że istnieją takie moje cechy, których nie cierpię, jednak cenię siebie za to, że jestem ambitna, pracowita, pomocna, zaradna, wesoła.
Za moją wrażliwość, która była niegdyś moim przekleństwem, a ja zrobiłam z niej użytek i nią filtruję codzienność.
Za rodzinę, grono bliskich mi ludzi, a najbardziej za macierzyństwo - cholernie trudny etap w moim życiu, ale jakże ubogacający.
Nawet za fajnego psa jestem wdzięczna, bo trafił się nam przekochany egzemplarz.
Za upór. Och, bez niego nie byłabym tu, gdzie jestem.
Trochę tego zatem jest. Jestem wdzięczna. Tak łatwiej, naprawdę.
A jak z tą wdzięcznością u Ciebie?

Komentarze

Popularne posty