FILIŻANKA
Jesteś filiżanką ukształtowaną przez kogoś, czyimś rękoma. Ktoś Ci nadał formę i chwilę zajęło Ci, by poznać swoje przeznaczenie. I było dobrze. Byłaś filiżanką do kawy lub herbaty napełnianą ciepłym płynem, ogrzewanym czyimiś rękoma, mytą pieszczotliwie i tak potrzebną. Bo przecież bez Ciebie czyjś dzień nie byłby kompletny. Gasiłaś czyjeś pragnienie, dodawałaś energii, rozgrzewałaś, dawałaś ukojenie.
Zdarzało się, że ktoś Cię poparzył lub sprawił, że lekko odprysnął Ci lakier. Och, ale to nic. Najważniejsze były te czyjeś dłonie, które Cię obejmowały.
Aż pewnego dnia palce, które tak czule Cię muskały, upuściły Cię. Może przypadkiem, może dla zabawy, może celowo. Nieważne. Rozbiłaś się w drobny mak lub potłukłaś na mniejsze i większe kawałki.
Może ktoś próbuje Cię poskładać i posklejać. Robi to delikatnie, ostrożnie, by nic więcej nie zepsuć.
Może robi to byle jak złorzecząc w duchu, że każdy kiedyś się rozsypał i musi się pozbierać Że masz się nie mazgaić, lecz zebrać do kupy.
Może też tak być, że nikt nie próbuje Ci pomóc w żaden sposób. Ty leżysz w totalnej rozsypce i nie wiesz co dalej. Nie masz siły na nic, marzysz by wszystko zniknęło i by nic nie czuć. Ten ból jest przeszywający, boli każdy okruszek.
Może jakimś cudem znajdziesz siłę, by kawałek po kawałku zebrać się w sobie. Może ktoś Ci pomoże i faktycznie poskleja. Jednak już nigdy nie będziesz tą samą filiżanką. Będziesz inną. Po prostu inną. I wcale nie znaczy ze gorszą. Nie zapominaj tego.
Zdarzało się, że ktoś Cię poparzył lub sprawił, że lekko odprysnął Ci lakier. Och, ale to nic. Najważniejsze były te czyjeś dłonie, które Cię obejmowały.
Aż pewnego dnia palce, które tak czule Cię muskały, upuściły Cię. Może przypadkiem, może dla zabawy, może celowo. Nieważne. Rozbiłaś się w drobny mak lub potłukłaś na mniejsze i większe kawałki.
Może ktoś próbuje Cię poskładać i posklejać. Robi to delikatnie, ostrożnie, by nic więcej nie zepsuć.
Może robi to byle jak złorzecząc w duchu, że każdy kiedyś się rozsypał i musi się pozbierać Że masz się nie mazgaić, lecz zebrać do kupy.
Może też tak być, że nikt nie próbuje Ci pomóc w żaden sposób. Ty leżysz w totalnej rozsypce i nie wiesz co dalej. Nie masz siły na nic, marzysz by wszystko zniknęło i by nic nie czuć. Ten ból jest przeszywający, boli każdy okruszek.
Może jakimś cudem znajdziesz siłę, by kawałek po kawałku zebrać się w sobie. Może ktoś Ci pomoże i faktycznie poskleja. Jednak już nigdy nie będziesz tą samą filiżanką. Będziesz inną. Po prostu inną. I wcale nie znaczy ze gorszą. Nie zapominaj tego.
Komentarze
Prześlij komentarz