PO FERIACH

 


Nigdy nie myślałam, że z taką radością będę szła po feriach do pracy.
Jeszcze dwa tygodnie temu marudziłam na kwarantanny, zdalne nauczanie, pogodę, ogrom pracy. W ferie także pracowałam, jednak udało się na trzy dni dokądś wyjechać, iść do teatru.
I nagle budzę się rano w innej rzeczywistości. I nie rozumiem jej. Gdy tylko nie pracuję oglądam relacje na żywo, czytam artykuły.
Płaczę. Czuję się taka bezsilna wobec ogromu zła, które dzieje się tak blisko.
Płaczę, bo giną ludzie, honorowo w sekundę podejmując decyzję - albo ja albo oni.
Płaczę, bo świat zwykłych obywateli zamienia się w gruzy, bo wyją syreny, a dzieci na niebie zamiast spadających gwiazd widzą rakiety.
Płaczę, bo to wszystko nie ma sensu, bo setki tysięcy ludzi traci dach nad głową, a cały dobytek pakuje do jednej torby.
Płaczę, bo na ziemi właśnie panuje piekło.
Płaczę...
Wstaję. Jest cicho.
Jestem w domu. Pod kołdrą. Jest ciepło.
Pójdę do pracy, dzieci do szkoły. Będę uczyć, może narzekać na hałas na przerwie. Po pracy wyprowadzę psa, zrobię zakupy, ugotuję obiad, pomogę córce w lekcjach. Wieczorem pewnie będę zmęczona.
I cieszę się, że tak przewidywalny będzie ten dzień.
I kolejny, i następny mam nadzieję także.
Wcześniej marudziłam?
Głupia ja.
Przepraszam Cię Życie.
Przepraszam Cię Wolności.
Już nie będę.
Obiecuję.
Słowo.
Zdjęcie wykonane podczas warsztatów literackich "Piwnica u Konopnickiej", jakie miałam SZCZĘŚCIE prowadzić w III Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej we Włocławku przez Miłosz Kłobukowski.

Komentarze

Popularne posty