CZY MAM PRAWO?
Zastanawiam się wciąż, czy mam prawo do uśmiechu?
Czy wypada żartować, pomyśleć o przyjemnościach, relaksie, gorącej kąpieli w wannie, miseczce lodów, bezczelnym leżeniu na kanapie i nierobieniu?
Czy mogę wyrazić zmęczenie zwykłym dniem, gdy pracuję więcej niż osiem godzin na dobę i po dwudziestej nadaje się już tylko do łóżka, bynajmniej w celach jednoznacznych?
Czy winnam planować kolejne dni jak gdyby nigdy nic?
Gubię się w mojej zwykłej rzeczywistości, sąsiadującej z tą mroczną, z niewyobrażalnym okrucieństwem.
Z moim poczuciem empatii naprawdę jest to trudne.
Bo jak żyć normalnie, gdy tuż obok rozpętało się piekło, którego istnienie niektórzy gorliwie negują?
Jak wyjaśnić to dzieciom, gdy samemu się tego nie pojmuje?
Cholernie to ciężkie.
Czytam sporo psychologicznych artykułów. Uspakajam się nieco, bo okazuje się, że mam prawo unieść kąciku ust ku górze, wyłączyć telewizor, określić jak i czy chcę pomagać.
Staram się mierzyć z tą niezrozumiałą rzeczywistością, przygryzam wargi i idę w nowy dzień. Z torebką i termosem gorącej herbaty, makijażem i umytymi włosami. Staram się uśmiechać i myśleć pozytywnie. Przytulam psa, w domu chodzę na paluszkach, by nie zbudzić najważniejszych ludzi w moim życiu. Jem na szybko naleśniki, jakie usmażyłam wczoraj, dopijam herbatę. I zaraz ruszam w nowy dzień. Ponoć mam do tego prawo. Ty też masz!
Spokojnego dnia!
Podaj ten post dalej.
Masz przecież prawo:)
Image by Pixabay
Komentarze
Prześlij komentarz