JAK DOBRZE
Dziś tak bardzo bym chciała pomarudzić.
Oj tak ponarzekać, jak tylko my Polacy potrafimy.
Bo poniedziałek, bo zima wiosną, wichury, drożejące paliwo, ceny w sklepach wyższe. Bo znów do pracy i lekko nie będzie.
Bo sińce pod oczami, włosy jakieś takie byle jakie i apatia wiosenna.
Bo zmęczenie, brak słońca, chłód i szarzyzna wszędzie.
Bo czasu wiecznie brak, jakiś chory pęd nie wiadomo za czym.
Bo, bo, bo...
I jakoś straciłam ochotę ma narzekanie.
Rozejrzałam się.
Wokół mnie wszystko nadal takie samo.
Dziury w drogach, kapryśna pogoda, dużo aut i śmieciarka piątej rano.
Ludzie też ci sami.
Jak dobrze. Mówimy sobie "dzień dobry", machamy do siebie, chwilę pomarudzimy na aurę i biegniemy w swoją rzeczywistość, tak cudownie niezmienną. I na pewno zobaczymy się wieczorem lub ponownie jutro odśnieżając samochody.
Jak dobrze. Domy stoją, korki paraliżują miasto, praca jest tam, gdzie była. I szkoła i urząd, i sklep, i park.
Jak dobrze. Pies domaga się jedzenia, córka płacze, że ma trądzik i kłóci się o założenie kabaretek do szkoły, i godzinę gada z przyjaciółką przez telefon.
Jak dobrze. Dziś ugotuję szybki obiad, zawiozę młodą na tańce, a sama w wolnej chwili zerknę tutaj zobaczyć Wasze reakcje, wiedząc, że tam jesteście.
Jest dobrze. Wieczorem padnę ze zmęczenia na pysk, bo przecież dzień zapewne da mi w kość. I zasnę, ciesząc się, że śmierciarka już była.
Jak dobrze i tak bardzo chciałabym Wam powiedzieć, że będzie jeszcze lepiej.
Będzie. Jeszcze nie wiem kiedy.
Ale będzie.
Musi.
Limit zła się wyczerpie.
Kiedyś. A to też ma swoje granice.
Na pewno.
Spokojnego dnia. Niech będzie taki zwyczajny.
Udostępnij ten post.
Życzmy innym, by było zwyczajnie dobrze.
Czytaj mój blog Poli Ann
Warto.
Image by Pixabay
Komentarze
Prześlij komentarz