CHWILO TRWAJ!

 



Dziś nie było wymówki, pogoda wymarzona, do pracy na 11, więc ruszyłam swoje cztery litery w świat. 9 km w ponoć niezłym tempie (ja się nie znam, ja po prostu biegnę), muza w jednym uchu (drugie kontroluje otoczenie) i tak można zaczynać dzień.
Endorfin tyle, że można fruwać. Słońce, ptaki nad zbiornikiem retencyjnym, pustki dookoła, bo to poniedziałek przecież.
Luksus, kiedy tę godzinę miałam dla siebie, gdy mogłam po prostu mknąć przed siebie, nucąc słowa piosenek, jakie akurat leciały. Ukradłam dziś ten czas, na chwilę zrobiłam "off" od świata, od tego, czym żyje moja głowa (i pewnie Wasza) od dwudziestu kilku dni. Sport pomaga nie zwariować.
Doceniam to, co mam. Szanuję to cholernie. Cieszę się, że mogę tak po prostu pobiec dokąd chcę, wiedząc, że wrócę i wezmę prysznic. Kiedyś myślałam, że prowadzę niezłe życie, na średnim poziomie. Dziś mając dokąd wrócić, co jeść, mając pracę, rodzinę, zdrowie czasem lepsze, czasem gorsze, ale pozwalające funkcjonować i jeszcze to słońce nad sobą, sądzę, że opływam w luksusy.
Jest dobrze jak jest.
Jak mawiał Goethe:
Verweile doch! Du bist so schön!

Komentarze

Popularne posty