STO CZTERY

 


Sto cztery lata mamy prawa wyborcze.
Ponad wiek w końcu prawnie jesteśmy, a przynajmniej powinnyśmy być traktowane na równi.
Jednak cały czas odnoszę nieodparte wrażenie, że jako kobieta w naszym kraju gram niezłą rolę!!! Serio. W super operze mydlanej, która się rozkręca i co chwila dorabiane są nowe odcinki.
Inne Polki też tam zostały obsadzone! Serio! Mówię Wam. Każda z Was, która ma już na tyle rozwiniętą macicę, żeby comiesięcznie krwawić. Matki przyszłe i obecne. No po prostu sztos.
Serial można by określić różnymi tytułami, ja proponuję „Klan”, „Bardzopolscy” albo „Na złe i na złe”.
Gramy tam w sumie same siebie, trochę jednak kukiełki, bo niczym u Orwella wielki brat (celowo z małej) chce kontrolować każdy nasz ruch, sam decydować, co wolno nam ubrać, czytać, jak się prowadzić, do kogo/czego się modlić, jak mamy myśleć (byle nie za dużo). A propos rozmnażania też chce mieć sporo do powiedzenia, nieważne jakim i czyim kosztem! Jako że uważa się za wielkiego może nawet okaże nam chwilę uwagi i łaskawie powie, że mamy cierpieć, bo to wpisuje się w naszą kobiecość. A my powinnyśmy wtedy otrzeć łzę i wziąć ten ciężar na swoje barki nie skarżąc się za bardzo. No bo jakżeby się sprzeciwić temu wielkiemu????
Posłusznie więc staniemy w równym rządku, odziane schludnie po kostki i szyję, oczy spuścimy (ależ okropne słowo, tfu!!!). Wróć! Oczy skierujemy w dół i będziemy czekać na naszą kolej.
Na nagrody?
Nie tym razem Dziewczyny Moje
Na numerek (znów obrzydliwe, tfu tfu, niegrzeczna ja!).
Wróć!
Na liczbę zatem, kiedy to nasze macice będą wpisywane w rejestr. Nieważne w jakim stanie, grunt, żeby były wypełnione (i to najlepiej „po bożemu” – z całym tu szacunkiem do Pana Boga). A jak Matka Natura zdecyduje inaczej to tłumacz się Dziewczyno, cóżeś Ty uczyniła niegodziwego. Stań przed wielkim bratem i jego podwładnym i przeżywaj te katusze i jeszcze raz, i jeszcze, żeby zapiekło do żywego, żeby serce krwawiło, bo jak to możliwe żeś pusta? A jak na dodatek się jaki medyk znalazł, który Twoje życie ratował to biada mu, oj biada!
Bo baba przecież wszystkiemu winna!
Bo gdzie diabeł nie może to babę pośle!
Tak, babę z piekła rodem!
Gdzie ja żyję, ja się pytam do cholery jasnej?
W państwie totalitarnym?
Na folwarku zwierzęcym?
Za żelazną kurtyną?
W średniowieczu, gdzie tylko nieliczni wiedzą, że zaćmienie księżyca to nie gniew Najwyższego, a prawa natury?
Gdzie kobieta nie ma żadnych praw, bo jest własnością ogółu i jako gorsza płeć nie jest w stanie decydować o sobie?
Mam się bać wyrażać własne zdanie?
Tańczyć jak marionetka, bo ktoś wie lepiej, jaki jest cel mojego życia?
Być jak dziecko i ślepo ufać temu, co mówi pan na wysokim krzesełku?
Zacisnąć zęby i cierpieć albo poświęcać życie?
A czy ktoś w tym kraju spisuje gwałcicieli?
Albo pedofilów, którzy piastując często wysokie urzędy, hasają sobie wolno?
Czy obok definicji cnót niewieścich pojawiły się też tych rycerskich, jak dbać o damę swego serca, nie kalać jej dobrego imienia, a swoich myśli wulgarnym pożądaniem i nieokiełznaną chucią?
Czy zajście w ciążę ma się wiązać ze strachem o siebie?
Czy ktoś heroskom, które zdecydują się urodzić chore dzieci ktoś pomoże, długofalowo przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat czy tylko spojrzy z politowaniem w myślach się ciesząc: „Jak dobrze, że to nieszczęście na mnie nie trafiło?” i zrzuci całą pomoc na Pana Owsiaka i rzeszę jemu podobnych, którzy cerują sprzętowe braki w polskich szpitalach, a przed którymi ja osobiście chylę czoła, że im się chce ruszyć doopę?
Obawiam się, że znam odpowiedź.
Ktoś tu musi bardzo nienawidzić kobiet. Z całych sił, aż się trzęsąc. I to nie tylko jest kilku facetów, którzy dorwali się do władzy. To też kobiety, z jedną na czele, która musi także nie znosić samej siebie, która żyje w jakimś matrixie nie mając pojęcia jak wiele twarzy ma macierzyństwo.
Ten ktoś musi bać się kobiet. Panicznie.
Atak bowiem i spętanie kajdanami jest tylko i wyłącznie rezultatem strachu i nienawiści.
Strachu tak wielkiego, że poza nim nic się nie liczy…
I nienawiści do siebie samego tak ogromnej, że na inne uczucia nie ma już miejsca…
Na szczęście Nam - Kobietom te sto cztery lata dały ogrom siły.
Damy radę.
Nawet tutaj. Przecież siła jest kobietą!
Poli Ann – kobieta, matka, żona, córka, ciotka, kuzynka, obywatelka, Europejka, Polka!
Poli Ann - CZŁOWIEK!
Zgadzasz się?
Podaj ten post dalej!!!
Obserwuj moją kobiecą stronę życia, gdzie poruszam różne tematy!
Warto!

Komentarze

Popularne posty