DZIEŃ DZIWAKA

 



Dziś ponoć Dzień Dziwaka i jako że każdy na swój sposób dziwny jest to bezczelnie uzurpuję sobie prawo do złożenia sobie życzeń i uśmiechnięcia się do siebie.
W sumie dla wielu bywam dziwna, bo dziwne było to, że już chrzcili mnie w szpitalu, podłączali do miliona rureczek, rodzicom kazali trumienkę wybierać, a ja dziwnym trafem, mimo złych rokowań, zaczęłam żyć!
Dziwnym byłam dzieckiem w latach osiemdziesiątych, co to chleba jeść nie mogło. Dziś tak znana dieta bezglutenowa była kiedyś wydziwianiem. A że jeszcze na dodatek byłam niejadkiem, to już w ogóle byłam dziwolągiem do kwadratu.
W podstawówce jako jedyna miałam za zębach stały aparat. Rodzice się wykosztowali, w stolicy mi lekarza znaleźli, a na mnie wszyscy patrzyli jak na kosmitkę, bo jakieś żelastwo w otworze gębowym miałam.
Dziwne tez były objawy mojej choroby, bo marudziłam, że mi niedobrze po pewnych produktach i że mam wzdęcia, a jako że byłam szczupła to uznano mnie za dziwaka czytaj: przewrażliwioną na swoim punkcie maniaczkę.
Dziwnie patrzyła na mnie moja przyjaciółka w liceum (wtedy jeszcze nie przyjaciółka), bowiem włosy mi się kręciły przy twarzy, a z tyłu były proste (obecnie też tak mam). I owa koleżanka uznała, że jakaś dziwna jestem skoro sobie loki kręcę z przodu, a z tyłu już nie:)
Najpierw dziwnie, a potem już jednak z podziwem patrzyli na mnie kumple z pracy gdy na miętowym holendrze z wiklinowym koszyczkiem dzień w dzień zasuwałam do pracy. Nakręciłam tysiące kilometrów. Deszcz nie deszcz, a ja na bicyklu. Dziwna prawda?
Podobnie było ze szpilkami, jakie nosiłam w pracy. Po cholerę ona się tak męczy? - myśleli, a ja stukałam sobie obcasikami bez względu na to czy to było dziwne czy nie.
Jestem aktywna fizycznie, co też wielu dziwi, bom szczupła bardzo. I choć mogłabym czipsy czekoladą popijać to jakoś mi nie na rękę taka dieta (ale samą czekoladę uwielbiam).
Generalnie w sumie mogę być dziwna w czyichś oczach - gadam sama do siebie, zapisałam się na jakieś tańce, lubię czytać słowniki, nie tknę owoców morza i tatara, choć nigdy tego nie jadłam. Nie pijam kawy, nie przepadam za bigosem, nie znoszę chodzić na ryby i grzyby, nie cierpię wódki, kocham język niemiecki i w generalnie filologiczne klimaty, jestem chuda, choć mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto, i pracuję jako belfer. No dziwaczka do kwadratu, albo i potęgi entej.
No cóż, dlatego dziś sobie poświętuję, a innym dziwakom i dziwaczkom zdradzę, że w języku chorwackim "divna żena" oznacza wspaniałą kobietę i tego się będę trzymać!

Komentarze

Popularne posty