KRÓTKA HISTORIA KSIĄŻKOWEJ MIŁOŚCI
Poznali się, gdy oboje dobiegali czterdziestki. Ona rozwódka. Jej piętnastoletnie małżeństwo zakończyła wygasająca miłość oraz płomienny romans jej małżonka. Została sama w trzypokojowym mieszkaniu z dwójką dzieci i wiarą na lepsze jutro. On też po rozstaniu. W związku partnerskim był niemal dwanaście lat. Wychowywał syna partnerki. Właśnie się wyprowadził do nowego mieszkania.
Poznali się przypadkiem. Mieszkali na jednym osiedlu, w różnych blokach. Numer jej bloku i mieszkania, był odwrotnością jego numeru bloku, i mieszkania. Kwestią czasu była tylko pomyłka jakiegoś nadawcy korespondencji. I w ten oto sposób on zapukał do jej drzwi, bo otrzymał list adresowany na jej nazwisko, lecz jego numer bloku i mieszkania. Grzecznie podziękowała, nie proponując kawy. Głowę miała zajętą pracą z plastyki młodszej córki. Kolejny raz spotkali się w piekarni, gdzie on uratował jej zakupy płacąc za nie gotówką, bo właśnie terminal przestał działać. I tym razem uprzejmie podziękowała, i cofnęła się do auta po portfel, by uregulować należność.
Następnym razem wpadli na siebie, gdy poprosiła na grupie fejsbukowej o kable. Auto jej nie chciało odpalić i to on ponownie przyszedł z odsieczą. I znów nie zaprosiła go na kawę. Spotkała go pewnego wieczoru idąc ze swoim psem. On czworonoga nie posiadał, wyszedł się przewietrzyć. I zaczęli rozmowę trwającą dziesięć okrążeń wokół osiedla. Napisał do niej na Messengerze nieśpiesznie i to niekoniecznie następnego dnia. Ona bardzo powoli wchodziła w tę relację. Niepewnie, ostrożnie, po koleżeńsku bardziej. Na kawę zaprosiła go dopiero po kilku tygodniach. Na kolację poszli po następnych paru. Bała się. On też. Doświadczeni przez życie, posiniaczeni, poturbowani od tej relacji nie oczekiwali niczego. Mimo to ciągnęło ich ku sobie. Poczuli coś wyjątkowego.
- Jestem trudna - powiedziała pewnego dnia śmiejąc się i chcąc go zniechęcić. On spojrzał na nią czule. Przez chwilę milczał.
- No cóż, nie mam spisu treści, ale będę czytał tę książkę i nauczę się ciebie - i przytulił ją mocno do siebie. Wtuliła się w jego szerokie ramiona i pomyślała, że chciałaby by taki facet właśnie ją czytał. Strona po stronie. Uważnie, spokojnie, próbując zrozumieć jej treść. Wtedy mają szansę, by to, co zaczęli właśnie budować, było nie tylko książkowym związkiem, przeczytanym na szybko ani króciutką nowelką, lecz powieścią i niewykluczone, że z happy endem.
Podoba Ci się mój post?
Udostępnij go dalej.
Obserwuj moją stronę Poli Ann
Warto
Komentarze
Prześlij komentarz