DOM

 


Po czym poznałam dom? 
Nie po adresie, nie po kolorze bloku ani kształcie okien.
Poznałam go po tym, że dr
zwi są tu dla mnie zawsze na oścież otwarte.
Gdy przyjeżdżam, a domowników nie ma, to i tak nie jestem tu sama.
Któreś z nich nalało już wody do czajnika, bo wiedzą, że na pewno zrobię sobie herbatę.
W chlebaku jest mój ulubiony chleb, koniecznie z ziarnami.
W łazience na wierzchu wisi juz dla mnie ręcznik, a na półce stoi odżywka do włosów. Nowa. Mama specjalnie kupiła, a przecież tylko ja jej używam.
Nawet mi pościel przygotowali, choć gromiłam, że ręce mam i sama to zrobię.
A w lodówce czeka na mnie ulubiony ser i potrawka z kurczaka. Duża porcja, na kilka dni, choć zawsze mamie powtarzam, że w Gdańsku przecież sklepy są.
Po tym właśnie poznaje się swój dom, przystań, do której się wraca. I żadne hotele all inclusive tego nie będą w stanie zastąpić. Bo tu nie jestem gościem. Tu się na mnie czeka z otwartym sercem. A tego żadne pięć gwiazdek mi nie zapewni...
Podoba Ci się mój post?
Podaj go dalej.
Obserwuj moją stronę Poli Ann
Warto!

Komentarze

Popularne posty