KLUB
Mam swoje dziewczyny. Dokładnie trzy. Piękne i mądre. Matki, żony, czynne zawodowo, ambitne, zorganizowane. Jesteśmy do siebie podobne. Dzień zaczynamy wcześnie, wszystko ułożone, rodzina zadbana, dom ogarnięty, obowiązki w pracy wypełnione. Mimo że kalendarz mamy wypchany po brzegi to jesteśmy w stałym kontakcie. Wspieramy się, żartujemy, spotykamy, idziemy na drinka. Pomagamy w sprawach dużych i małych. Nasz ostatni zlot był pełen śmiechu i łez, bo obok lekkich tematów, przegadałyśmy też te cięższego kalibru.
W tym tygodniu na wesoło wybierałyśmy sobie sukienki na różne rodzinne uroczystości. Wesele, komunia, chrzciny. Na grupę wrzucamy foty w różnych kreacjach i omawiamy:
Bomba.
Seks.
Jak ciotka.
Ściągaj. Beznadziejnie.
Pokaż nogi.
Podkreśl biust.
Rozcięcie ma być.
Kobieto zapomnij.
Co to ma być? Worek na ziemniaki?
To jest to!
Moja córka przez ramię mi podgląda, śmieje się, przytakuje lub zaprzecza, a na koniec mówi:
"Mamo jaki Ty masz fajny klub. Też taki założę!"
No pewnie, że mam fajny klub. Dobrze mieć kogoś, kto cię rozumie, wspiera, przyjeżdża gdy jesteś po operacji, doradzi, wysłucha, nie ocenia (no chyba że stylówki:) po prostu jest...
Love you girls
Podoba Ci sie mój post?
Podaj go dalej.
Obserwuj moją stronę Poli Ann
Warta jest Twojej uwagi!
Komentarze
Prześlij komentarz