UCZENNICA


Obraz Анастасия Гепп z Pixabay


Zawsze wydawało mi się że to ja Ciebie uczę. Uczę Cię podnosić główkę, przekręcać się, raczkować, chodzić, mówić. Tłumaczę Ci świat. Pokazuję co dobre i złe, wesołe, i smutne. Objaśniam zasady działania tego świata, które przecież nie są takie proste. Ocieram Twoje łzy, opatruję guzy i siniaki, karmię pusty brzuszek, usypiam, uspokajam. Zdaję się być Twoim nauczycielem. I choć nie stawiam Ci ocen to szybko mogę ocenić postępy mojej pracy. To Twoje zachowanie, reakcje i traktowanie innych. I widzę co trzeba poprawić, a co już mamy zaliczone. Co jest Twoją mocną stroną, a co wymaga doszlifowania. 

Ja matka - nauczycielka życia. To takie proste i szampowe ujęcie. Jednak z każdym dniem dochodzę do wniosku, że tak naprawdę to Ty uczysz mnie. 

To ja ciągle zdaję egzaminy z macierzyństwa i człowieczeństwa. 

Uczysz mnie cierpliwości, której nigdy nie miałam. 

Akceptacji, bo przecież nie mogę Cię uformować jak chcę. Mogę Cię po prostu kochać. 

Przebaczenia, bo dla Ciebie świat jest czarno-biały. I przebaczam sobie i innym, bo pokazujesz, że warto. 

Dzielenia się z innymi. Tobie umiem oddać wszystko, bez żalu. Innym wciąż się uczę. 

Beztroski, kiedy skaczesz po łóżku i chcesz, bym dołączyła.

Dokładności. Tak pięknie malujesz, widzisz szczegóły, które ja dostrzegam dopiero dzięki Tobie. 

Piękna. Bo w Twoich oczach taka jestem. I staram się, byś nie zmieniła zdania. 

Bycia matką. Bez Ciebie bym nią przecież nie była i gdy ciągle myślę, że robię coś nie tak, pomagasz mi albo to zmienić albo tłumaczysz, że nie mam racji. 

Jestem Twoją uczennicą Moja Córko Kochana. Czy zdam, tego nie wiem. Powiesz mi pewnie za kilka lat, a ja Ci podziękuję za najpiękniejszą szkołę życia.

Komentarze

Popularne posty