FASADA
Obraz Jonny Lindner z Pixabay
|
To ona - właścicielka domu, prawa ręka prezesa. Co z tego, że w życiu jego osobista córka, skoro jest w tej roli naprawdę świetna.
To ona, która kładzie się ostatnia i wstaje pierwsza. Ustala życie całej rodziny.
To ona - żona wojskowego, który w domu próbuje rządzić, ale ona z jej charakterem sobie na to nie pozwala.
To ona - strażniczka domowego ogniska, które stworzyli razem podgrzewając je gorącym płomieniem z niby miłości. Dziś ognisko ledwo się tli, choć ona ciągle dorzuca drwa.
To ona do mnie napisała, z tego swojego pięknego domu, gdzie listwy przypodłogowe mają taki sam odcień jak lampy, a obiad w niedzielę podaje się zawsze o dwunastej.
Napisała, że jej życie jest tylko na pokaz, to piękne ubrania, grzeczne dzieci i mąż w mundurze. To wszystko to tylko fasada, która jakimś cudem się trzyma. Nie wiadomo czemu. Może dlatego, że ona jeszcze walczy, gotuje te cholerne obiady, wybiera nowe panele, robi karierę i ogarnia dzieci. Od a do zet. Fasada wydaje się taka solidna i jak z katalogu, podczas gdy w środku w tych pięknych wnętrzach mieszka już chłód, rutyna i obojętność.
To ona i jej życie na pokaz, gdzie szkło lśni, sztućce wypolerowane, spodnie w kancik, paradyż na podłodze, calvin klein w łazience, a w powietrzu i tak unosi się smród..
I ona powoli traci siły. Na fasadzie pojawią się rysy. Smród staje się nie do zniesienia. Życiowe trzęsienie ziemi się zbliża. Ona to już wie. Intuicyjnie czuje drgania. Pytanie, co dalej? Na szczęście obok szpilek i garsonek w jej szafie stoją buty budowlane, a obok leżą stare dresy. I grube rękawice. Ona już jest gotowa na nową fasadę...
Komentarze
Prześlij komentarz