SYLWESTER - JANINA


Obraz Jill Wellington z Pixabay


Niby wszyscy obchodzony go jednego dnia. Zawsze 31.grudnia cała kula ziemska szaleje, tańczy i krzyczy. Rozbija szampana, fajerwerkami odstrasza stary rok i hucznie wita nowy. I co drugi z nas ma noworoczne postanowienia. I wierzy, że narodzi się na nowo. Że oto następnego dnia obudzi się lepszy, nowszy, piękniejszy. I wielu z nas w to wierzy, a tak niewielu udaje się dotrzymać słowa. A tak naprawdę sylwestrem może zwyczajny dzień. 


Jak dla Janiny 

Swojego sylwestra przeżyła, kiedy lato rozpanoszyło się za oknem. Jej serce mimo upału i słońca na niebie, było zamrożone. Niby biło, ale tylko po to, by wegetować. Wieść, że zostanie babcią powaliła ją na kolana. W przenośni i dosłownie. Uklękła, jakby właśnie złapała pierwszy oddech. Tak jakby jej martwe serce zaczęło bić. Dotychczasowy ból po stracie Syna mieszał się z radością nowego życia. Obudziła się z długiego snu. Koszmaru wręcz. I tego właśnie dnia zaczęło jej się chcieć uśmiechać. Wcześniej próbowała żyć bez Syna. Nie umiała. Żyła w lodowej skorupie. Od teraz wiedziała, że będzie żyć dla swojej Córki, która pod sercem nosiła mały cud. Została babcią i choć dla wielu kobiet to cios, dla Janiny był to dar i bodziec, by znów wyjść na pełnie słońca i czerpać z niego to, czego do tej pory sobie odmawiała. Jej Sylwester pachniał ściętym zbożem, makami i słodką lemoniadą. Letnio. Fajerwerkami były promienie słoneczne, cekinami gwiazdy na bezchmurnym niebie. Nie potrzeba było pić szampana. A Janina upajała się radością, w końcu obudzona z zimowego snu.


Komentarze

Popularne posty