YOU MADE MY DAY(s) - 4

Image by StockSnap from Pixabay

Dzień P.

Spojrzała na siebie w lustrze. Ochlapała twarz zimna wodą. Nic nie było po niej widać. Wyglądała jak zwykle. Może sińce pod oczami zdradzały zmęczenie. Była taka normalna. Nikt by się nie domyślił jak bardzo jest chora. Strach chowała za szerokim uśmiechem, czasami zbyt głośnym. 
W ciele natomiast kropla drążyła skałę. Przez duże K. Pomału, niemal niewidocznie, ale regularnie, uparcie rujnując ją od środka. Wyniki badań to potwierdzały. 

P. wiedziała o jej istnieniu. Popłakała trzy dni, kiedy usłyszała wyrok, potem zagryzła zęby. Nie użalała się nad sobą. Przecież jest tak silna. Da radę. 
Lekko drżące dłonie zdradzały jej zdenerwowanie, do którego nie chciała się przyznać. Serce biło jak oszalałe, ale tylko ona czuła jego rytm. Czekała pod gabinetem. Spokojna. Z malutką nadzieją na lepsze jutro. Nie miała jednak usłyszeć dobrych wiadomości. G. był z nią. Siedział obok, przypatrywał się drobnej sylwetce kobiety, gładził dłoń lekko się uśmiechając. Wierzył, że będzie dobrze. Bał się diagnozy, bał się, co jej powie, gdy znów okaże się, że nie ma leczenia. Trzymał fason, choć tak cholernie się bał. Gdy wyszła po pół godzinie z gabinetu nadal tam siedział. Cierpliwie. Niczym skała, która miała dać jej wsparcie. Nie pytał o nic. Jej smutne oczy wykrzyczały mu prawdę. Przytulił ją. Mocno. Milczał, a P. schowała się w jego ramionach. W tym momencie byli tylko oni. Nic się nie liczyło. Czuła się przy nim tak bezpiecznie, choć drążenie kropli czuła każdą komórką ciała. Teraz jednak było to nieważne. On  był przecież obok, trzymał ją długo w objęciach i gładził po włosach. Bał się, ale był. Był dla niej, przy niej, z nią. Ten straszny dzień uczynił znośnym. Nawet więcej niż znośnym. To że tu był, nie uciekł, tylko wycierał jej łzy, było najczulszym wyrazem wyznania miłości. Uśmiechnęła się. Spojrzała w jego piękne oczy. Z nim mogła stawiać czoła najgorszym potworom. On zrobił jej dzień. I kolejne też. 

Podoba Ci sie mój post?
Podaj go dalej.
Obserwuj moją kobiecą stronę życia Poli Ann
Warto. Naprawdę.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty