DO WYTRZYMANIA
Image by koroed85 from Pixabay
Mówił, że z żadną kobietą by nie wytrzymał. Kobieta jest tak emocjonalna, pełna sprzeczności i zmienna, że głowy by sobie nią nie zawracał.
Bo i po co? Kłócić się o drobiazgi?
Słuchać jej narzekania?
Schodzić jej z drogi, gdy są "te dni"?
Domyślać się, o co znów chodzi?
Ważyć słowa, by nie wywołać focha?
Nosić jej torebkę, w której i tak nic nie może znaleźć?
Hamować się z żartem, by jej nie urazić?
Ciągle na nią czekać aż będzie gotowa?
Zauważać, że schudła, zmieniła kolor włosów i kształt brwi?
Po co tracić wolność i poczucie równowagi?
Nie warte to wszystko żadnego wysiłku.
Nie do wytrzymania wręcz.
Nie chciał tego. Miał swój świat, gdzie kobieta na dłużej tylko by przeszkadzała i drażniłaby go niemiłosiernie. Był taki pewny swego i twardy, że nie ulegnie. Gdy tylko jakaś ona pojawiała się na horyzoncie, on od razu widział w niej same kłopoty, fochy, kłótnie, pretensje. Po kilku żartach przekonywał się, że ma rację.
Aż do momentu gdy pojawiła się Ona. W trampkach, bez makijażu i żadnych oczekiwań. Bez fochów, pretensji i sprzeczek. Niezauważalnie i nieświadomie zabierała jego przestrzeń. Milimetr po milimetrze. Ona też tego nie czuła. Działo się to poza nami.
Nie kłócili się o drobiazgi.
Nie słuchał jej narzekania. Zwierzała mu się jedynie, bo był taki bezpieczny. Idealny materiał na przyjaciela. Heteroseksualny facet, który nie chce mieć kobiety. Świadomie.
Nie musiał jej schodzić z drogi, gdy miała "te dni". Zawsze była przy nim radosna i swobodna. I bezpośrednia. Nie trzeba było się niczego domyślać.
Nie ważył słów. Śmiała się do rozpuku i żonglowała ciętą ripostą. Umiała mu dokopać słowem, nie obrażała się, prowokowała wręcz do potyczek słownych z tym błyskiem w oku.
Nosił jej torebkę i sweter. I wiązał trampki. Sam z siebie, tak o. Nie musiała go prosić.
Nie czekał na nią. Była zawsze szybsza.
Zauważał jak pomalowała tuszem rzęsy. Gdy zmieniła skarpetki. I użyła nowego błyszczyka. Nawet nie wie, kiedy nauczył się jej na pamięć.
Dla niej zrobił wyjątek, bo była taka niepozorna i inna. Nie chciała zawłaszczać jego niezależności. Sam ją jej dał. Nie pukała do jego serca. Sam otworzył. I między jednym żartem a drugim, jakby od niechcenia, ale poważnym już tonem zamiast "kocham Cię" powiedział: "Z Tobą bym wytrzymał".
Podoba Ci się mój post?
Podaj go dalej.
Obserwuj moją stronę Poli Ann
Warto!
Image by Pixabay
|
Komentarze
Prześlij komentarz