Z PAMIĘTNIKA NAUCZYCIELKI...

 


Znów będzie o szkole, choć wakacje już chwilę trwają.
Dlaczego o tym piszę? Nudzi mi się? Nie! Jestem mamą ósmoklasistki i przy okazji z zawodu nauczycielką, która pełni dyżur w komisji rekrutacyjnej do szkoły ponadpodstawowej.
Stoję więc po dwóch stronach barykady, choć nie do końca trafne jest to określenie, bo nie uważam, by rodzic i nauczyciel byli wrogami. W obecnej sytuacji rozumiem jednak co czują jedni i drudzy.

Wiem, jak przeżywa się oczekiwanie na wyniki egzaminów i rekrutacji.
Wiem, gdy siedzi po drugiej stronie biurka i jednym uczniom się gratuluje, a innym - często zapłakanym, życzy powodzenia.

I w sumie dziś piszę bardziej do Was Drodzy Rodzice. Wiem, co myślicie. Bezduszny system. Może ta pani nam pomoże (ja lub moje koleżanki/moi koledzy) i nie będzie tak źle.
Otóż, gdybym mogła to bym przyjęła wszystkich kandydatów. Ale system rekrutacji ma swoje ograniczenia. To algorytm. System zerojedynkowy. Nie bierze pod uwagę uczuć, emocji, dobrych uczynków.

Dziś pracując jako członek komisji rekrutacyjnej i jako rodzic zastanawiam jak to możliwe, by "przestrzelić" wyniki. Niektóre dzieciaki nie dostały się nigdzie.
Czyli zbyt wysoko mierzyły, nie wzięły pod uwagę szkoł, gdzie próg przyjęcia jest nieco niższy. Ja wiem, że sky is the limit, ale warto jednak mieć plan "b" w razie czego.

Uwierzcie mi, serce nam pęka, gdy mówimy, że dziś nic nie możemy zrobić, że rekrutacja uzupełniająca w kolejnych dniach da odpowiedź, ale nikt nic nie gwarantuje. Nie dlatego, że nie chce, lecz dlatego, że tak to wszystko jest zaplanowane. I na nic utyskiwania, żale, łzy. Trzeba czekać.

Podobnie, gdy uczeń dostał się do szkoły z którejś tam preferencji i nie jest zadowolony z takiego stanu rzeczy.
- Ja tam nie chcę iść!
- My te papiery tak po prostu tam złożyliśmy, liczyliśmy, że syn/córka dostanie się tu.

Miło, naprawdę, ale znów kląć mam ochotę, bo jak tu zachować spokój, gdy dzieciak złożył papiery gdzieś, gdzie wcale nie chce się uczyć? Dlaczego? - ja się pytam. Czy ktoś tym dzieciom wyłożył, że muszą liczyć sie z faktem, że tam, gdzie aplikuje, to może się dostać?

Szkoda mi tych ósmoklasistów, bo właśnie zapukało do nich życie. Bezlitosne. Szkoda mi ich rodziców, bo wiem, że przeżywają to jeszcze mocniej niż dzieciaki. Jednak wiem też, znając proces rekrutacji od kuchni, że tych tragedii można było uniknąć. Przykre, ale prawdziwe.

I jeszcze jedno.

Jutro idąc złożyć/odebrać dokumenty pamiętajcie, że nikt z komisji rekrutacyjnej ani z dyrekcji nie jest Waszym wrogiem. Zrobimy wszystko, co w naszej ograniczonej jednak mocy, by Wam pomóc.

Jesteśmy rodzicami i doskonale Was rozumiemy. Nie jesteśmy workiem treningowym. My tylko wykonujemy naszą pracę i życzymy Wam jak najlepiej.

Wytrzymajcie jeszcze trochę.
Będzie dobrze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

KOMPLEMENT

  - Ładna sukienka. - No coś ty, stara. - Ślicznie dziś wyglądasz. - Nie przesadzaj. - Do twarzy ci w tych okularach. - E tam. Zwykłe oksy. ...