#BeMumSelf

 

Obraz Jessica Jé z Pixabay 

Rok 1990


Przed lustrem stoi siedmioletnia dziewczynka. Wierna kopia swojej matki. Chłodny błękit tęczówek, długi nos, pełne wargi, lekko falowane włosy, szczupłe ramiona, talia osy, małe stopy. Nawet płytkę paznokcia mają taką samą.

Dziewczynka trzyma matkę kurczowo za rękę. Jest pierwszy września, idą właśnie do szkoły. To dla nich wielki dzień. Każda zdaje egzamin. Córka z samodzielności, a matka z samodzielności podarowania jej swojej latorośli. Obie przejęte, w białych
bluzkach z kołnierzykiem i granatowych plisowanych spódnicach uszytych z tego samego materiału przez panią Bogusię. W ten sam sposób przygryzają wargi, rozglądają się niepewnie. Mała Hania wielkością szkoły jest oczarowana i przerażona jednocześnie. Niechętnie puszcza rękę matki. Boi się nowego świata i tego, czy sobie poradzi. Mama całuje ją w czoło i ze łzami w oczach odprowadza ją do sali. Potem biegnie na autobus. Musi zdążyć do pracy. Odbierze Hanię dopiero za kilka godzin, gdy ta w oknie już niecierpliwie będzie jej wypatrywać.


Rok 2016

Przed lustrem stoi siedmioletnia dziewczynka. Wierna kopia swojej matki. Chłodny błękit tęczówek, długi nos, pełne wargi, lekko falowane włosy, szczupłe ramiona, talia osy, małe stopy. Nawet płytkę paznokcia mają taką samą.

Dziewczynka się uśmiecha. Jest radosna, przecież mama mówiła, że dziś czeka je taki fajny dzień. Jest pierwszy września i jadą do szkoły. Nie będą zdawać żadnego egzaminu. Obie świetnie przecież sobie poradzą. Zaczynają nowy etap w swoim życiu - mała uczennica i mama pierwszoklasistki.

Hania parkuje nieco dalej, by mogły się przejść i podziwiać okolicę. A ta jest malownicza. Budynek szkolny mały, odnowiony. To obrzeża miasta. Dookoła same domki jednorodzinne z pięknymi ogrodami. Dziewczyny idą i się śmieją. Laura w ślicznej białej sukience z granatową lamówką na mankiecikach i ciemnej niebieskiej marynareczce. Hanna w sukience w kwiaty, długiej i zwiewnej. Ma rozpuszczone włosy i długie kolczyki. Na jednym jej nadgarstku lśni zegarek, na drugim brzęczą bransoletki. Dziewczyny żywo rozmawiają, planują wspólny dzień, już marzą o lodach. Przy szkole Laura puszcza rękę matki i biegnie do koleżanek, które zna z przedszkola. Hania już nie przygryza warg jak dwadzieścia sześć lat temu. Uśmiecha się widząc radosną córkę. Nie boi się o córkę ani o siebie. Sama kiedyś niepewna dziś stoi pewnie i tak wychowuje córkę. Patrzy na śmiejącą się Laurę, która nawet nie spogląda w jej stronę, bo ta energicznie gestykulując o czymś opowiada koleżankom. Wie, że mama tam stoi i nie musi za nią tęsknić. Nie będzie jej też wpatrywać w oknie ani przybiegać do pani na świetlicy z pytaniem kiedy będzie mama. Przecież to oczywiste, że będzie.


Maj 1992

Hania stoi w przymierzalni. Mama przynosi jej sukienki i mówi, że w krótkiej sukience będzie ładniej i oryginalnie, bo reszta dziewczynek pójdzie do komunii w długich sukienkach. Hania też marzy o długiej i o lakierkach ze stukającym obcasikiem. Nie mówi matce nic. Przecież ta sukienka tyle kosztuje i będzie wyglądać inaczej. Cała rodzina się zjedzie, wszystkie ciotki zaangażowane w gotowanie, mama też wzięła tydzień urlopu, by przygotować przyjęcie w domu. W dniu komunii mama z ciotkami podejmuje decyzję, że włosy Hani będą rozpuszczone, bo przecież się tak ładnie falują. Szkoda. Hanka tak marzy o prawdziwym koku baletnicy.




Marzec 2019

Laura siedzi z mamą na kanapie. Obie wpatrują się w ekran tabletu. Szukają sukienki na Laury komunię. Omawiają zdjęcia, dziewczynka mówi, co jej się podoba, wybiera, komentuje, pyta, a Hania określa budżet. Oglądają różne modele. Laura zachwyca się długą suknią z wielką kokardą z tyłu. Mama pomaga jej dobierać bolerko, rękawiczki, wianek i torebeczkę. Buty kupią w sklepie, żeby na pewno były wygodne. W dniu komunii Laura jest zachwycona swoim odbiciem. Koronkowe rękawiczki i torebeczka z koralikami cieszą ją najbardziej.
"Dokładnie tak chciałam wyglądać!" - woła do Hani rzucając się jej na siłę.


Czerwiec 1997

Hanka dostała na dzień dziecka super rolki. Świetne, czarno-fioletowe. Będzie mogła jeździć na nich cały dzień na asfaltowym chodniku wzdłuż bloku z koleżankami. Może i chciałaby z mamą lub tatą, ale oni nie mają czasu i chyba nie umieją. Nawet rolek nie mają i żaden z rodziców przecież nie zasuwa z dzieckiem po tym chodniku. Mama to co najwyżej zawoła z okna na obiad lub kolację…




Lipiec 2019


Laura już opanowała rolki, jeździ pewnie i chętnie. Hania cierpliwie ją uczyła od kilku tygodni i dziś już razem mogą śmigać po ścieżkach dla rolkarzy. Nawet rolki mają takie same, różni je tylko rozmiar. Laura się śmieje, że jak urośnie to już będzie miała rolki po mamie.

W trakcie lub po oczywiście idą na lody. To taka ich mała tradycja, którą dzięki pamięci Laury pielęgnują. Do domu wracają zmęczone, z umorusanymi czekoladą ustami, czasem z siniakami, ale szczęśliwe.



Marzec 2020

Właśnie trwa pandemia. Dziewczyny są razem non stop. To zupełnie dla nich nowa sytuacja. Jak dla wszystkich zresztą. Hania pracuje online, Laura też uczy się przy komputerze. Mają swój plan dnia, wyznaczoną przestrzeń na pracę i relaks. Muszą się odnaleźć jakoś w tej nowej rzeczywistości. Laura lubi bawić sama. Zamyka się w pokoju zabraniając Hani wstępu i zatapia się w świecie lalek, ķtóre się stroją, idą na bale, odwiedzają. Hanka po pracy też ma swoje rytuały i sprawia sobie małe przyjemności. Gdy siedzi na kanapie z nogami opartymi o pufę, wiadomo już, że będzie czytać i jak córka zanurzy się w świecie bohaterów książki. Albo zniknie w łazience, gdzie będzie pielęgnować urodę. Wieczorem zaś rozłoży matę i będzie ćwiczyć. Raz wymyśli trening sama, raz wymęczy ją Ewa. Hania lubi się porządnie sforsować. Laura jej już wtedy nie przeszkadza. Wie, że mama też potrzebuje swojej chwili. Razem przecież tyle robią - gotują, sprzątają, grają w planszówki, oglądają bajki. Muszą też być czasem osobno, choć są w jednym mieszkaniu.

„Bo przecież mama to taka duża córka.”- jak kiedyś wieczorem leżąc razem w łóżku powiedziała jej Laura. Też potrzebuje swoich zabawek, koleżanek i zamkniętego pokoju. A gdy gorzej się czuje to ciepłej herbatki i kocyka po sam nosek. I dobrego słowa, gdy jej źle. Buziaka na drogę, kanapkę do plecaka, plasterek na wyprawę i chusteczki na katar lub łzy. Bo dziewczyny czasem muszą sobie popłakać. Ze śmiechu też.

Pewna siebie mama nauczy córkę doceniania swojej wartości, wyciągania wniosków z porażek, dążenia do sukcesu. Dobra mama da córce przestrzeń, nauczy szacunku do samej siebie i potrzeb innych, pokaże świat, nauczy zasad w nim panujących. A czasem jak trzeba to je złamie i będzie się z córka huśtać na huśtawce na placu zabaw ku zaskoczeniu innych mam i ogromnej radości swojej pociechy.

Hania uczyła się tego sama, metodą prób i błędów. Wie doskonale jaką mamą nie chce być. Od swojej nadopiekuńczej rodzicielki zaczerpnęła opiekuńczość, a „nad” wyrzuciła do śmieci. Przesadną skromność przerobiła na pewność siebie, by móc sięgać w życiu po to, czego pragnie.

Od „nie wypada” odjęła „nie”, które tylko wszystkich uwierało.

Matkuje Laurze i sobie samej, gdy któraś tego potrzebuje. Bywa też pozytywną egoistką, kiedy na godzinę lub dwie zamyka się w swoim świecie na to samo pozwala córce. Wie, że warto dla spokoju swojego, komfortu małej i zdrowych relacji miedzy nimi dwiema. Przecież jest mamą i dużą córką jednocześnie:)

Podoba Ci się mój post?
Udostępnij go.
Obserwuj moją stronę Poli Ann
Warta jest Twojego czasu !


Komentarze

Popularne posty