SPADAJ



Tak zakończył maila, jakiego napisał jej wieczorem po kolejnym spotkaniu. Pisali od dawna i dużo, bardzo przyjacielsko. Nigdy nie żegnali się czule, bo taki miał być to układ. Zresztą byli tak różni, że będąc parą pewnie by się pozabijali. 
Tamtego dnia jednak spojrzał na nią inaczej. Jakoś tak miękko. Nie musiał nic mówić. Może nawet sam nie był świadom tego spojrzenia, ale ona wiedziała. Była iskra, która roznieciła między nimi ogień, a ten miał dopiero wybuchnąć.
Napisał "spadaj", a ona otworzyła oczy ze zdumienia, bo nie rozumiała, co miał na myśli. Nie wiedzieć czemu, nie zamknęła maila tylko myszką zjechała w dół. Zrobił dużo spacji. Po tym "spadaj" długo, długo nie było nic. A potem: 
"w moje ramiona, złapię Cię. Zawsze". 
To był taki test. Czy ona będzie miała focha, usunie maila czy poszuka, co dalej w nim się kryje. Poszukała i znalazła. Zdała.
Zapragnęła, by to "spadaj" pisał już ciągle, by tam stał na dole i ją łapał. I był. Wpadała w te ramiona ze śmiechem i płaczem. Z radością i smutkiem. Ze złością i spokojem. Obojętnie jaka by nie była, on tam stał, a jego ramiona cierpliwie na nią czekały. Było tak bezpiecznie i ciepło. Tak przyjemnie i błogo. Spadała ufnie. 
"Spadaj" pisał już zawsze i nikt prócz niej nie rozumiał tych słów. Ani tego, gdy nazywała go Gburem. Nie było "misia", "kotka", "kochanie" ani "skarbie". Nie było jeszcze tego "kocham cię", "uwielbiam". Mieli swój język, słowa, określenia i zwroty. Nigdy nie przypuszczała, że tak będzie pragnąć i cieszyć się, jak ktoś będzie pisał jej "spadaj". 

Wiem, że to dobry post.
Śmiało, udostępnij go.
Obserwuj moją stronę
Znajdziesz tu tylko moje teksty.
Nie będziesz żałować.
Obiecuję:)


Komentarze

Popularne posty