Image by free stock photos from www.picjumbo.com from Pixabay
Mówią, że aby być szczęśliwym należy nosić różowe okulary. Lubię je. Codziennie je zakładam. Nie dość, że pasują mi do torebki to jeszcze sprawiają, że wszystko nabiera koloru. Jest zanurzone w delikatnej poświacie. Rzeczywistość czasem mi je strąca. Nagle, gwałtownie, bez zapowiedzi, gdy akurat widziałam piękne pole słoneczników. Ależ mnie to irytuje i niepokoi. Jeszcze do niedawna nerwowo szukałam tych okularów. Nie chciałam widzieć prawdziwego świata. Szybko podnosiłam je, jeśli upadły blisko mnie lub cała roztrzęsiona rozpaczliwie ich wszędzie wypatrywałam. Wydawało mi się, że nie będę mogła bez nich żyć. Były jak nałóg.
Los ponownie mnie zaskoczył. Zdjął mi je, kiedy znów zapatrzona w piękny obrazek niczego nie widziałam. Tym razem byłam twarda. Postanowiłam ich nie szukać. Było trudno. Świat poraził mnie intensywnością barw dotąd mi nieznanych. Okazało się, że nawet szarość ma kilkadziesiąt odcieni i wcale nie jest nudna. Rozglądam się zatem po tym prawdziwym świecie. Niedoskonałym, bez filtrów i upiększeń. Ma rysy, załamania, bruzdy, plamy. Nie zawsze patrzę nań z zachwytem. Ale od niedawna z zainteresowaniem chłonę to, co ma mi do przekazania, by u kresu mojej drogi powiedzieć sobie, że byłam dzielna, twarda i nie poszłam na łatwiznę, nie zobaczywszy, czym to życie naprawdę jest.
|
Komentarze
Prześlij komentarz