KORONA
Usłyszałam ostatnio piękne zdanie.
"Kobieta powinna innej kobiecie poprawić koronę, nie mówiąc światu, że się osunęła."
Wbiło mnie w fotel to stwierdzenie, treściwe i proste zarazem. Bo przecież jakie to częste, gdy się na głos komentuje, że oto którejś z nas ta korona się osunęła. O tak, my kobiety to uwielbiamy. A niektóre z nas nawet odczuwają dziką rozkosz patrząc na to i nie komentując tego ani słowem, bo przecież jesteśmy wtedy atrakcyjniejsze niż tamte z takim prostym diademem na głowie. Idealne, nieskazitelne. Wspaniałe uczucie!
Jakie to przyjemne czuć się lepiej czyimś kosztem, nie? Być wyżej, patrzeć z góry na taką krzywą sierotkę. Cieszyć się jej zachwianiem i niepowodzeniem, i delektować się swoją wyższością. To jest dopiero moc!! A jeśli by ta korona jeszcze tej innej spadła, z hukiem najlepiej, o rety, jak wiele z nas by się ucieszyło, klasnęło z tej radości w ręce i odtańczyło dziki taniec. To byłaby moc do kwadratu!
A jakie to niskie, wiecie? Mój Boże, jakie to słabe i okrutne tak dowartościowywać się czyimś nieszczęściem, skazą, chwilowym potknięciem czy mocniejszym upadkiem. Ładować sobie energię czyimś kosztem. Upajać się czyimiś łzami, smutkiem i bólem.
Nie lepiej zacząć dzień od solidarności, takiej niczym niezmąconej? Od wysłania uśmiechu, powiedzenia szczerego komplementu (to nie oksymoron!!!), dania kopa w dupę na szczęście?
Wiecie jaka to satysfakcja wypiąć pierś do przodu, wyprostować plecy i ruszyć do dzieła? Z tą koroną na głowie, w szpilkach i czerwoną pomadką na ustach? Z uśmiechem i czystą intencją?
Dziewczyny, wspierajmy się wzajemnie, poprawmy sobie i innym babkom te pieprzone korony. Dyskretnie, po cichu, odkładając zawiść na bok. Po co pluć jadem i zionąć złością, kiedy można tak po prostu być dla siebie oparciem i dzielić się kobiecą siłą?
Niech niepowtarzalny blask bije z każdej z nas. Przecież każda z nas jest wyjątkowa! KAŻDA !
Dziękuję za ten wpis :)
OdpowiedzUsuń