(NIE) LUBIĘ CIĘ PONIEDZIAŁKU
Biedny ten poniedziałek. Czy to jego wina, że jest pierwszy, zaraz po weekendzie i oznacza początek nowego tygodnia, a tym samym często i pracy?
Biedny, bo na nim wszyscy psy wieszają, marudzą, że już nadszedł, grymaszą i z podkówką na ustach idą się z nim witać.
Biedny jest...
A co gdyby tak spojrzeć na niego inaczej? Nie z niechęcią i nienawiścią, że oto trzeba wstać o nieludzkiej porze jaką jest szósta rano czyli w połowie nocy, że należy zabrać się za obowiązki, stawić czoła wyzwaniom, sprężyć się, zapomnieć o błogim lenistwie i te pe i te de.
A co gdyby spojrzeć na ten poniedziałek jak nie ma początek katuszy, nowej diety czy pędu?
Poniedziałek to mogą być nowe drzwi, kolejne szanse, czyste tablice, które możesz zapisać inaczej niż wcześniej. To korekta poprzednich błędów, nadzieja na lepsze, świeża perspektywa, kolejne możliwości, świeży wiatr, poranne słońce nieśmiało wschodzące na horyzoncie.
Jeśli wiesz, jak przemierzać tę drogę możesz to robić szybciej albo rozglądając się na boki zauważając wcześniej niezauważone. Gdy nie lubisz tej drogi możesz ją zmienić lub spróbować pokonać w inny sposób, albo zawrócić i dojść do wniosku, że ta wędrówka całkowicie Ci nie odpowiada. Może ten początek będzie końcem czegoś, co Cię męczy, uwiera, niszczy, wysysa. Spójrz zatem inaczej na poniedziałek. Uśmiechnij się do niego, przeproś go za ciągłe złorzeczenie i wisielczy humor. Napij się kawy lub ulubionej herbaty, wyjdź do niego jak nie w podskokach to choć z kącikami ust lekko uniesionymi do góry i pomyśl: DAM RADĘ!!! TO BĘDZIE DOBRY DZIEŃ!!!
Bo będzie:)
Komentarze
Prześlij komentarz