WYZNANIE

 


Kiedy powiedziała mu "kocham cię" była pewna tych słów. Był w jej głowie po same końcówki włosów. W sercu, które biło nim i dla niego, w każdej jej myśli. Kochała nie tylko jego ciemne oczy, które zdawały się jaśnieć, gdy się do niej uśmiechał. Jego dłonie, jakimi się jej uczył centymetr po centymetrze. Jego uśmiech, którym obdarowywał tylko ją. Kochała go całego, tak po prostu. Bez powodu i za wszystko. On ją też. Miłość wyznał pierwszy.

Zawróciła mu w głowie. Myślał o niej bezustannie, widział ją w swoim życiu i kawalerce, w której wcześniej zamierzał mieszkać sam. Chciał być ojcem jej dzieci, podawać jej herbatę, gdy wraca zmęczona, przytulać, kiedy jej smutno. Pragnął pokazać jej swoje życie, do którego nikt nie miał dostępu. Ona swoją miłością otworzyła wszystkie drzwi.  Śmiechem przebiła się przez smutek, namiętnością rozpaliła żar. Kochała go całą sobą. Ciałem i duszą.
Gdy przyszedł sprawdzian tej miłości nadal przedzierała się przez jego mur, dla niego i z nim spadała w dół. Zrozumiała powagę swoich słów. Kochała go nie tylko, gdy świeciło słońce, a seks na plaży smakował najlepiej. Kochała go gdy w ich życie wdarł się tajfun, mróz i ulewy od ich łez. Kochała go wściekłego, nieprzyjemnego żonglującego słowami ostrymi jak żyletki. Kochała na dobre i na złe, bo wiedziała jaką moc ma wyznawanie miłości. Jego ta moc pokonała. Nie chciał jej już jako matki swoich dzieci, odechciało mu się parzyć jej herbatę, nie chciał jej już w swojej kawalerce. Jej ciało jeszcze go rozpalało, ale nie znaczyło nic poza rozkoszą. "Nie kocham cię już" - powiedział tak po prostu i zamknął drzwi do swojego świata. Szczelnie, na cztery spusty i trzy zasuwy. Nie chciał słyszeć jej głosu ani widzieć jej oczu, pozbawionych życia. Stracił do niej cierpliwość.

Ona oddała mu kawałek siebie. On dany jej brutalnie zabrał chcąc by o nim zapomniała. Ona zamilkla, zagryzła wargi, czekała, a gdy zjawił się nagle kochała go nie mniej jednak już bez oddawania siebie w całości. Nie czekała na nic, obserwowała wiedząc, że nadal kocha te oczy, dłonie i oczy. Nie miała żadnych pretensji, oczekiwań. Pewna była jednego, że wyznając mu miłość nie kłamała, że oddając mu siebie była szczera. Że po prostu jako człowiek może spojrzeć sobie w twarz. Kocha(ła) pięknie, szczerze, całą sobą. Takiej miłości się nie żałuje ani nie wstydzi.




Komentarze

Popularne posty