SPEKTAKULARNA

 



To słowo idealnie do mnie pasuje. Serio.  

Jestem przecież taka świetna!

Te włosy, uśmiech, nogi, płaski brzuch. I pamięć do języków, fiksacja na językoznawstwie, dryg do tańca (każdy parkiet jest mój) i zamiłowanie do szpilek.

O tak, jestem taka spektakularna.

Jedyna w swoim rodzaju. 

Umiem na przykład spektakularnie przypalić ziemniaki, przelać roślinki lub uśmiercić je brakiem wody (żeby znów nie przelać). 

Spektakularnie piekę ciasta. Bez proszku do pieczenia.

Pranie też czasem spektakularnie zrobię, nie wyjmując różowych skarpetek i farbując na takiż róż te męża. Uprzednio białe!

Spektakularnie jeżdżę autem. Nie widząc krawężników i filarów w hali garażowej, które muska mój samochód. Tak konkretnie, że blacharza i lakiernika trzeba zaangażować.  

Na rowerze też jeżdżę spektakularnie. Robię po trzydzieści kilometrów na miejskim bicyklu, ale zdarza mi się uprawiać jazdę wyczynową zaliczając bliskie spotkanie ze ścieżką rowerową (potem spektakularnie wskakuję w szpilki i zaciskając zęby przy każdym kroku udaję, że się nic nie stało).

W robocie też jestem spektakularna, szczególnie gdy sobie wygodnie siadam na ławce (tak, na ławce), prowadzę lekcję, macham nogami, w szpilkach, a jakże, gdy nagle czuję jak zaczynam się obniżać. Nie do poziomu moich już byłych licealistów, lecz fizycznie, gdyż oto nogi ławki pod naporem mojej wagi (piórkowej dodam) po prostu się rozjechały. Wtedy to spektakularnie wylądowałam na podłodze, a przyświecała mi jedynie myśl: "Anka zrób to z klasą, z klasą dziewczyno":) 

W ogóle zdarzało mi się być szalenie spektakularną, kiedy to byłam belfrem licealnym. 

Spektakularnie straciłabym robotę podczas gdy uczeń płci męskiej tuż przed maturą zobaczywszy mnie na schodach rzucił się na mnie z okrzykiem "Pani Ania!!!!" i objął tak mocno, że myślałam, że mi cycki do środka wgniecie. Z całym push up'em i fiszbinami. Oczywiście całe zajście widzieć musiała przełożona, więc ledwo żywa, niemal uduszona i wściekła na wyżej wymienionego gałgana (po dziś dzień nie wiem co mu do łba strzeliło) mało nie straciłam życia zabita wzrokiem pani dyrektor. 

Spektakularna byłam w sumie od zawsze. 

Chrzcili mnie w szpitalu, po czym spektakularnie zaczęłam żyć.

Spektakularnie łamałam ręce (dwie na raz, a co), by za równy rok powtórzyć wyczyn na podwórku pod czujnym okiem taty (podczas gdy przesądna mama nie posłała mnie do przedszkola, by nie zapeszyć:)

Spektakularnie wybijam sobie palce u rąk robiąc szpagat. Jak już coś robić to konkretnie!

Nawet dzieciaka powić spektakularnie potrafię. 31 grudnia, w ostatni dzień w roku tak żeby se sylwester urozmaicić. Niektórzy mówią, że to chu...wo. Ja tam sądzę, że to jednak całkiem spektakularne jest. 

Aż ciekawa jestem, co jeszcze zrobię, spieprzę, odwalę. Strach się bać. No cóż, grunt żeby było spektakularnie🎉🎉🎉


Podoba Ci się mój post? Podaj go dalej. 

Polub moją stronę ⬇️ 


https://www.facebook.com/PoliAnnBlog/ 


Warto!


Image on Pixabay

Komentarze

Popularne posty