ŚCIANA

Image on Pixabay




Jesteś kurwa jak ściana! - tak Majka określiła w trakcie kłótni swojego faceta. 

Jesteś kurwa jak ściana! - wrzeszczała, a łzy ciurkiem ciekły jej po poliku. Była tak wściekła, rozżalona. Zawsze wtedy przeklinała. I w nosie miała czy wypada kobiecie rzucać mięsem czy nie. Mówiła to, co czuła. - Ściana rozumiesz? Mogę się o Ciebie oprzeć, stanowisz jakąś osłonę, ale emocji nie masz za grosz! Zero empatii, zrozumienia. Nic. Mur beton. - dalej mówiła szybko żywo gestykulując. 
A on, Pan Ściana, stał spokojny, niewzruszony niczym jak taka ściana właśnie i powiedział po prostu: Z tobą nie da się gadać. Jak zwykle.

I wyszedł. Zero reakcji, uniesienia, emocji czy nawet mrugnięcia okiem.  Constans. Gdyby Majkę podłączono do jakiejś maszyny pewnie wykres przypominałby sinusoidę. Góra, dół, góra, dół. Jeśli on, Pan Ściana, zostałby poddany takiemu badaniu, wykresem byłaby linia prosta i słychać by było zapewne jedynie taki jednostajny dźwięk, jaki słyszy się, gdy odchodzi pacjent. Piiiiiiiiiiiiii.

Majka usiadła na kanapie, podkuliła nogi i się rozpłakała. Było jej tak cholernie przykro, bo Pan Ściana, jej facet, nie liczył się z jej zdaniem ani z tym co ona czuje. Miała wrażenie, że każda głębsza rozmowa z nim to jak walenie w ścianę, twardą, murowaną. Ona mogła walić, spalać się, wyć, kopać, a ściana stała niewzruszona. Głucho odbijała jej argumenty i słowa, otaczała, zapewniała jakąś ochronę, ale za nic nie pozwalała na jakąkolwiek ingerencję. Na pogłaskanie, inny kolor czy obrazek. Oprzeć się o nią można, owszem, ale jest jakaś taka twarda, chłodna. Długo nie da się wytrzymać. 

I Majka nie wie co robić. Siedzi skulona na kanapie. Rozmazany tusz zasechł na jej bladej twarzy. Po godzinie Pan Ściana przyszedł i rozmawia jakby wcześniej żadnej rozmowy nie było, jakby Majka nie płakała, nie mówiła nic i nie rzucała kurwami. Majka wstała, nie odezwała się bo i po co. Skierowała się do łazienki. Ściana i tak odbija jej słowa. 

No obraź się jeszcze. - usłyszała syk Pana Ściany. Łza znów uciekła na jej polik, a po chwili gorąca woda otuliła jej ciało. Płyn pachnący magnolią spłynął po jej ciele. Umył brudną twarz. Szkoda, że jego słowa tak po niej nie spływały, że nie jest taką twardą ścianą, w którą można walić ile się chce. Ileż byłoby łatwiej. 

Zasypia sama. W ulubionej piżamie. Ponoć ma focha. Pan Ściana w taki sposób życzył jej dobrej nocy. A Majka o dziwo śpi dobrze, ma miły sen. Tańczy po łące, boso, gestykulując, krzycząc i ciągle gadając. Dookoła szumią drzewa, wtórują jej i nie ma tu żadnych ścian...

Podoba Ci się ten post?
Udostępnij go.
Czytaj mnie. Każdego dnia prezentuję teksty tylko i wyłącznie mojego autorstwa.
Obserwuj moją stronę Poli Ann
WARTO!
image on Pixabay

PS. I oby jak najmniej Ścian w Twoim życiu...

Komentarze

Popularne posty