PRZEZROCZYSTA CD. wersja A
Obraz StockSnap z Pixabay
Pól roku później
Poniedziałek
Dziś ma wizytę u prawnika. Zdecydowała się. Kilka miesięcy walki, prób namowy na terapię. Nic. Nadal czuje się przezroczysta. I irytująca, i nachalna. To jej wysyczał w jednej z tych wielu kłótni. Że bałagani, ciągle rzeczy odkłada nie na miejsce, źle składa skarpetki, krzywo wiesza ręcznik. Że go niesamowicie wkurza i jest nieziemsko namolna. Kobieta lubi przysłówek "nieziemsko", ale raczej w połączeniu z innym przymiotnikiem.
Toteż w końcu się zebrała. Dowie się co i jak. I będzie mogła spojrzeć sobie w twarz. Próbowała. Miliony razy. Nie chciał. Więc zejdzie mu z oczu, choć on i tak jej nie widział. Albo nie chciał widzieć. Swoim chłodem i obojętnością rozpuścił gorąc jej uczuć. Ileż można kochać kamień? Zimny, nieczuły, skupiony tylko na sobie. Pozostał żal, że się te kilka lat temu pomyliła. Że intuicja ją zawiodła. A może ona zakochana nie przewidziała tego, że on widzieć jej nie będzie. Albo już wtedy nie widział, a ona tego nie dostrzegała.
Wtorek
Jest spokojniejsza. Trzy godziny u prawniczki dużo jej dały. Niemal jak psychoterapia. Przez chwilę była słaba. Kilka łez uciekło prędko po policzku i bezszelestnie zniknęło w kącikach ust. Potem była już twarda. Rzeczowa. Konkretna.
Odejdzie. Bez zawirowań. Bez orzekania o winie. Ma nadzieję na to, że on się zgodzi bez problemu. Przecież jej nie ma. Jak duch snuje się po ich mieszkaniu i tylko go straszy. Choć przezroczysta, on czuje jej obecność, która tak go irytuje. Wytrzymaj jeszcze chwilę. Ona zaraz całkowicie zejdzie ci z oczu.
Poniedziałek
Wszystko przemyślała. Składa dziś pozew. Chce już tylko spokoju. Znalazła małe mieszkanie. Ma trochę oszczędności. Poradzi sobie, choć liczy, że on pomoże jej w wychowaniu syna. Jest zamyślona. Nie słyszy, że pranie się skończyło, co ich nowoczesna pralka obwieszcza kilkakrotnym pikaniem. Wstaje on. Z łaską i ociąganiem, głośno komentując. Dziś, jak zwykle, gdy musiał coś za nią zrobić, nie była przezroczysta.
Czwartek
Dostał premię. Wysłał jej nawet skan listu gratulacyjnego. Oczekiwał fanfar. Kiedyś by się cieszyła, gratulowała. Zrobiłaby coś pysznego do jedzenia. Rozłożyła dla niego niemal czerwony dywan, obsypała go confetti, a na koniec wieczoru rozłożyła nogi i obsypała pocałunkami. Nie dla kasy. Bo i tak nigdy jej nic nie kupił. Tylko z tej radości, że zwrócił na nią uwagę. Że nie jest przezroczysta. Choć przez chwilę. Na SMS odpowiedziała po trzech godzinach, pisząc oschłe: gratuluję. Bez żadnej emotki. Gdy wrócił, bawiła się z synkiem. Chyba oczekiwał, że się na niego rzuci. A ona rzuciła tylko, że dziś nie zrobiła obiadu, bo źle się czuje. Mina mu zrzedła, bo oto on wraca zwycięsko do domu, niczym król, a ona nie pada mu do stóp. Jest wyraźnie zawiedziony, że tym razem to on stał się dla niej przezroczysty.
Miesiąc później
Otrzymał pozew. Ale się wściekł. Klął, wyśmiewał jej żądania, poniżał. Nie spodziewał się, że tak słaba istota, zależna od niego odważy się odejść. Nagle przestała być przezroczysta. Bije go czernią po oczach. Niczym mara. Próbuje z nią walczyć. Wszystkimi metodami. Jednak ona o dziwo, choć delikatna jak bańka mydlana, odbija z lekkością wszystkie ciosy.
Środa
On najpierw nie chce, by synek był z nią. On sobie przecież świetnie poradzi. Poza tym zarabia więcej. Gdy w końcu łaskawie wyraża zgodę, by synek został jednak przy niej, kłóci się o każdą łyżeczkę. Ona dumnie w 3 pudła pakuje swoje życie. Ubrania jej. Ubrania małego. Jej rzeczy osobiste, książki, zabawki dziecka. Nawet ręcznika nie chce jej dać. Ani naczyń, wieszaków, ulubionych świec zapachowych. A ona nie prosi, nie błaga. Ma oszczędności. Kupi sobie sama w końcu to, co lubi. I w końcu będzie kładła torebkę, gdzie jej się żywnie podoba. Odstawi kubek uchem do wewnątrz szafki. Powiesi nierówno ścierkę. Pralkę wyłączy po godzinie. A gdy mały stłucze jej ukochaną filiżankę zamiast krzyczeć na niego, najpierw opatrzy mu ranę, a potem razem w internecie znajdą dwa pasujące do nich kubeczki.
Piątek
Kłótnia o alimenty. Na szczęście przy prawnikach. Ona mówi spokojnie. Nie krzyczy, nie płacze. Jest opanowana jak nigdy. W nim narasta gniew, bo nigdy nie widział jej takiej. Takiej wyraźnej i nieprzezroczystej.
Jej prawniczka zastrzela go jednym pytaniem. Riposty z jego strony brak. Musi się zgodzić.
5 miesięcy później
Wychodzi z sądu. Na jej twarzy maluje się spokój. Ma to na piśmie. Rozwiodła się. W końcu. Bez prania brudów, choć wiele ją to kosztowało. Bo on w końcu zauważył, że ona nie jest przezroczysta. Szkoda tylko, że dostrzegał w niej same ciemne kolory. No cóż, jego strata.
Pół roku później
Wpada na niego przypadkiem. Wygląda pięknie. Wypoczęta, opalona. W kolorowej sukience. Idzie z kimś pod rękę. Śmieje się. Ten ktoś mówi do niej patrząc prosto w oczy. Widać, że jest dumny mając ją obok. On mija ich szybko, niemal nie mówiąc dzień dobry. Kilka myśli przebiega mu po głowie. Lata temu tak on wyglądał z nią, gdy jako dzieciaki wyrwali się nad morze pod namiot, a on chciał całej plaży wykrzyczeć, że to jego dziewczyna. I na piasku patykiem napisał, że ją kocha.
Śmiała się dokładnie tak samo. I jej opalona skóra miała identyczny odcień. Sukienka też była jakaś kolorowa.
Zdał sobie sprawę, że właśnie to zauważył. I on, i ten ktoś, z kim śmiejąc się szła pod rękę. Nie była przezroczysta. Była pełna barw, w najróżniejszych odcieniach. On przegapił tą tęczę. Ten ktoś właśnie ją dostrzegł i będzie chciał się w nią wpatrywać przez długi czas, jeśli ona mu pozwoli. Bo na razie ona ma ochotę swoim światłem świecić tylko dla synka i samej siebie. Podoba Ci się ten post? Podaj go dalej. Niejedna Przezroczysta powinna go przeczytać. Obserwuj moją stronę Poli Ann Warto! Image on Pixabay |
Komentarze
Prześlij komentarz