ŻYCIE PO ŻYCIU

 

Image by Pixabay

Myślałam, że życie po Tobie nie jest możliwe. Przestałam przecież oddychać, rozpadłam się, stłukłam niczym kieliszek z cienkiego szkła. Oddałam Ci serce, straciłam rozum, zapadłam się w Tobie, a gdy nasze drogi nagle się rozeszły, skulona w pozycji embrionalnej, z trudem łapałam oddech. Byłeś moim powietrzem, słońcem, powodem dla którego się uśmiechałam, tańczyłam, chłonęłam świat.
Bez Ciebie nie było mnie. Było wycie, a gdy zabrakło łez tylko ciche jęki wydawane ostatkiem sił.
Słońce jednak świeciło nadal, świat się kręcił, a ja skulona z przyklejonym uśmiechem wegetowałam myśląc, że bez Ciebie nic nie ma sensu.
Nie miało.
Jednak komuś na mnie zależało. Patrzył na mnie czarnymi, smutnymi oczami, też skulony wewnętrznie. Uśmiechnął się. Zapytał jak się czuję. Pytał codziennie i kazał żyć. Nie znikał, choć strzelałam w niego różnymi pociskami - pogardą, płaczem, cynizmem, radością. Byłam całą feerią emocji. On był cierpliwy. Tak cholernie cierpliwy. Czekał, patrzył, widział być może to, co Ty zauważyłeś. A może znalazł we mnie coś innego? Zawsze pytał o moje samopoczucie.
Wciąż powtarzał:
- Nie myśl.
- Nie analizuj.
- Próbuj.
- Żyj.
- Nie pytaj.
- Nie oczekuj.
- Zamknij oczy i chłoń.
Z nim było łatwo. Akceptował mnie. Kazał patrzeć w lustro. On widzi piękną kobietę. Ja widzę siebie. Otwiera mnie powoli. Zaczynam oddychać. Życie po życiu staje się realne.

Podoba Ci się ten tekst?
Podaj go dalej.
Trzeba go przeczytać.
Obserwuj moją stronę Poli Ann
Rozgość się, zapraszam.
Obraz StockSnap z Pixabay

Komentarze

Popularne posty