NIENAPRAWIALNA

 

Image by Pixabay


Byliśmy pewni, że do siebie pasujemy. A byliśmy przecież tak różni. Ty spokojny, małomówny, tajemniczy, którego otwierałam milimetr po milimetrze. Na zewnątrz twardy, niedostępny, w środku okazałeś się czuły, wrażliwy. Niewielu znało Cię bez maski, którą nakładałeś. Ja, niepoprawna romantyczka, artystyczna dusza z kolorowymi włosami i paznokciami, barwny ptak, z której czytałeś jak z otwartej książki. Było nam dobrze. Lubiłeś mój śmiech, gdy łaskotałeś mnie do utraty tchu. Bawiłeś się moimi kosmykami włosów mieniącymi się kolorami tęczy. Uwielbiałeś mój krzyk, kiedy towarzyszem naszych rozkoszy był jedynie księżyc.

Gdy pierwszy raz usłyszałam, że jestem zbyt emocjonalna, zapragnęłam byś mnie naprawił. Panicznie bałam się Ciebie stracić. Chciałam Cię mieć za wszelką cenę. Mogłabym ogolić głowę na łyso skoro moje kolorowe włosy Ci przeszkadzały. Skrócić paznokcie i więcej ich nie malować. Chciałam przestać się śmiać i dąsać nawet na niby skoro moje emocje Cię irytowały. Marzyłam byś przyszedł pewnego razu z narzędziami i mnie naprawił. Przykręcił, dokręcił, odkręcił, zakręcił. By powstała taka kobieta, którą będziesz wielbił. Byłam przecież taka niedoskonała, rozedrgana, niestabilna. Ty byłeś taki mocny, stały i obcy, gdy wypluwałeś z siebie kilogramy nieprzyjemnych słów. One niczym naboje dziurawiły mą duszę i pozostawiały rany, które miały nigdy się nie zabliźnić. Nie naprawiłeś mnie. Zepsułeś wręcz. Moje wszystkie emocje były na wierzchu. Patrzyłam na siebie z odrazą. Rwałam te kolorowe włosy z głowy, zgryzałam lakier, przestałam się śmiać. Wyłam, a potem, gdy już zabrakło łez, zrozumiałam, że te barwy stanowią o mnie. One mnie określają, znaczą, definiują. Że taka jestem i nie potrzebuję naprawy.

Słyszysz? Nie trzeba mnie reperować!!!
Gdybyś kochał mnie naprawdę, wielbiłbyś każdy mój kolor. Każdego kosmka i paznokcia.
Gdybyś mnie kochał, nie chciałbyś mnie zmieniać.
Gdybyś mnie kochał, byłbyś obok bez względu na to, jaka jestem. Bawiłbyś się moimi włosami, całowałbyś dłonie, nosił mnie na barana i łaskotał do utraty tchu tak jak wtedy. Ja bym nadal była sobą. Zresztą nadal jestem. 
Z bliznami po Tobie, ale to nadal ta sama ja. 
Już nie Twoja. 
Wciąż ta sama. 
Nienaprawialna. 
Przez wielkie "N".

Podoba Ci się ten post?
Skomentuj go, udostępnij, obserwuj moją stronę Poli Ann
Dzięki Tobie i Twoim reakcjom wiem, że mam pisać dalej.

Komentarze

Popularne posty