DZIEWCZYNY Z POWSTANIA

 



Image from Pixabay


Janka w podziemiu działała od roku. Skończyła siedemnaście lat, marzyła, by w trakcie tej wojny robić coś użytecznego. W szeregi konspiracji wprowadziła ją starsza trzy lata kuzynka Irena. Zawsze trzymała się z chłopakami i gdy tylko młodzież zaczęła się organizować szybko do nich dołączyła. Wysoka, sprawna fizycznie, silna. Takich ludzi im było trzeba.

Janina była jej przeciwieństwem - drobna blondynka, z wielkimi niebieskimi oczami z warkoczem za łopatki. Małomówna, niepozorna, dobra obserwatorka. Okazało się, że te jej cechy były w jej służbie przydatne. Nie wzbudzała podejrzeń, dostarczała tajemne informacje ważnym osobom w podziemiu. Znała niemiecki, swoją aryjską urodą wzbudzała zachwyt wśród żołnierzy SS, którzy patrolowali miasto. Nie jeden raz uszła z życiem dzięki swojemu niewinnemu spojrzeniu, gotowa na strzał, bo pod spódnicą, w pończosze miała mały pistolet. Nigdy do tej pory go nie użyła jednak wiedziała, że kiedyś nastanie taki dzień, kiedy strzeli do drugiego człowieka.
Irena miała już ten krok za sobą. Za pierwszym razem gdy strzeliła do chłopaka mniej więcej w jej wieku, który celował w nią z bezdusznym wzrokiem, a kiedy otrzymał śmiertelny strzał jeszcze chwilę żył i wołał matkę. Wtedy to zamarła na chwilę. Zdała sobie sprawę, że właśnie zabiła. Uciekła w jakąś pobliską bramę i zwymiotowała choć wiedziała, że gdyby nie pociągnęła za spust pierwsza, on zabiłby ją z zimną krwią. Myślała, że biorąc udział w kolejnych akcjach, oswoi się ze śmiercią. Jednak tak się nie stało. Pamiętała każdą twarz zabitego, jeśli akurat strzelała do kogoś w bezpośrednim starciu - twarz zaskoczoną, wściekłą, przerażoną i zawsze wymiotowała. Tak odreagowywała. Zastanawiała się kim, był ten chłopak czy mężczyzna. Czy miał rodzinę, co lubił, co robił przed wojną. I choć była świadoma tego, że zabija wroga, który sprzątnąłby ją z zimną krwią, przeżywała to na swój sposób. Wiedziała, że tej śmierci będzie jeszcze więcej, gdy wybuchnie Powstanie. Czekała na nie mimo to. Chciała stanąć do walki o Warszawę, wypędzić Niemców ze swojego miasta, pokazać im, że się ich nie boi, bo jest u siebie.
Janka jako łączniczka wiedziała, że godzina "W" nastanie niedługo. Jak wszyscy inni czekała na to z niecierpliwością. Wierzyła w zwycięstwo. Byli świetnie przygotowani, mieli broń, byli młodzi i silni podczas gdy esesmani starsi, często otyli i podchmieleni. Janina była wyszkolona, w ciągu tego roku z każdej akcji wyszła cała, choć zdarzały się takie momenty, że z przerażenia zasychało jej w gardle. Kiedyś w szkolnej torbie w pudełku po artykułach higienicznych przenosiła ważne rozkazy. Patrol SS zatrzymał ją do kontroli licząc na to, że coś znajdą a może dla zabawy, bo żołnierze SS miewali takie rozrywki. Janka zapamiętała twarz szczególnie jednego chłopaka, do którego starszy towarzyszy mówił Hans. Patrzył na nią nie jak na Polkę, na wroga, lecz kobietę. Podobała mu się, jednak w jego spojrzeniu nie było nic nieprzyzwoitego. To był zachwyt. Chłopak sięgnął z torby Janki pudełeczko, a ta zarumieniła się. On myślał, że to dlatego, że sięgnął po coś bardzo intymnego. Ona zgrzała się ze strachu i odruchowo złapała się za brzuch. Hans zrozumiał, że kontrolują niewinną dziewczynę. Wręcz się zawstydził i puścił wolno, za co dostał od kompana reprymendę. Żaden z nich jednak do niej nie strzelił. Janka nie wie czemu.
W dniu Powstania przygotowała sobie małą apteczkę, jakiś stary scyzoryk i trochę chleba. Ubrała się w sukienkę nie chcąc wzbudzać podejrzeń mamy. Kobieta tyle przecierpiała. Męża zgarnęli podczas łapanki, a syna - starszego brata dziewczyny, zastrzelono podczas jakiejś przypadkowej egzekucji. Gdyby dowiedziała się, że Janka idzie na front, pewnie by jej nie puściła. A dziewczyna tak chciała walczyć, pomścić brata i tylu przyjaciół zabitych dla rozrywki.
Był upalny dzień. Wtorek, od wczoraj wiadomo było, że godzina "W" została wyznaczona. Irena była w tym samym oddziale co Janka, jednak pełniła inne funkcje. Walczyła z chłopakami ramię w ramię, wydawała się być niezłomna. Rzucała granaty i strzelała z poważniejszej broni. Janina czuła i radość i strach. Jak wszyscy wierzyła, że w kilka dni stolica zostanie zdobyta.
Nie przypuszczała nawet, że jeszcze tej samej nocy odda pierwszy śmiertelny strzał, że zejdzie do kanałów i będzie po pachy szła w nieczystościach kilka godzin
Że ranną Irenę znajdzie po kilku dniach na ulicy i nie zdoła jej przeciągnąć do pobliskiego domu i że kuzynka zginie od serii strzałów z okrzykiem: "Jeszcze polska nie zginęła".
Że weźmie Ireny broń, marynarkę i buty, dzięki którym będzie mogła dalej iść z mniejszym bólem. Sandałki jakie miała na sobie absolutnie nie nadawały się na ucieczkę po gruzach i wędrówki po kanałach.
Że spać będzie w piwnicach, że będzie głodna i spragniona jak nigdy, że będzie strzelać, że pożegna wielu przyjaciół i że Hans jej nie zabije, tylko uda, że jej nie widzi podczas gdy będzie biegła po ruinach ukochanego miasta, że uda się jej uratować Kryśkę - dawną koleżankę ze szkoły, z którą szczerze się nie znosiły.
Że nauczy się tamować krew i dobijać swoich, dla których nie ma już ratunku. Do domu wróci zmieniona, inna i załamana, a jej matka przeklinać będzie Powstańców.
Że po wojnie ze względu na swoją konspiracyjną działalność nie będzie miała łatwego życia. Bezpieka uniemożliwi jej studiowanie, będzie śledzić każdy jej ruch, zablokuje jej wszelkie plany i marzenia. Mimo to Janka nigdy nie będzie żałować swojego udziału w zrywie. Zawsze pierwszego sierpnia będzie czcić pamięć poległych przyjaciół i dziękować za każdą kolejną rocznicę, jaką przyszło jej przeżyć. Zawsze mając nadzieję, że ci wszyscy walczący w Powstaniu nie tracili życia na darmo...


#cześćichwałabohaterom #powstaniewarszawskie #dumnizpowstańców

Komentarze

Popularne posty