OKRUSZKI

Image by Hans Braxmeier from Pixabay


Okruszki

Szczęście to okruszki, które leżą rozsypane na drodze każdego z nas. Niektóre są drobne, niemal niewidoczne. Trzeba się bardzo postarać, by je dostrzec. Inne są duże, wyraźne. Łatwo po nie sięgnąć. Każde dają radość mniejszą lub większą, krótszą albo dłuższą. Pytanie, czy je dostrzeżemy, weźmiemy i zrozumiemy, ile mogą nam dać?

Daria
Idzie śmiało przez życie. Szybkim i zdecydowanym krokiem. Nonszalancko odrzuca długie blond włosy. Jest pewna siebie, przebojowa, wygadana. Charyzmą nadrabia brak doświadczenia. Ciągle chce więcej, czerpie z życia garściami, bo nie wystarcza jej co ma. Jest ładna, może nie jak miss, ale na pewno zauważalna. Jest zdolna. Szybko się uczy, umie wykorzystać swoje mocne strony i ukryć słabe. Ma zgrabną sylwetkę. Nie ma co ukrywać. Aparycja pomaga w życiu. Ostatnio dostałaby mandat, bo, spiesząc się, przebiegła po pasach na czerwonym świetle. Uśmiechnęła się, powiedziała, że prosić się nie będzie, że się spieszy i wie, że źle zrobiła. Ale jest na bakier z czasem, a ulica była pusta. Prosi więc o pouczenie, a jak nie da rady to trudno. Mandat przyjmie. Rozbawiła młodego policjanta. Skończyło się na pouczeniu. 
Daria jest zdrowa. Nawet miesiączki nie ma bolesnej. Ostatnio chorowała w podstawówce. Na ospę. Od tej pory nic. Czasem katar. To wszystko. 
Ma grono przyjaciół. Jest lubiana. 
Ma pełną rodzinę. Mamę, tatę i brata. I psa na dodatek. 
Zdaje w tym roku maturę. Wie, co chce studiować. 
Żyje w dostatku. Co roku wakacje za granicą. 
Idzie więc przez życie szybko. Niektóre rzeczy zostały jej dane. Tak po prostu. Taki los. Akurat trafiła dobrze
Okruszki leżą wokół niej, ale ona ich nie dostrzega. Depcze po nich, kręci nosem. Niezadowolona. Nie te buty, nie taki nos, nie te oceny i wakacje ciągle w Grecji, a ona marzy o Tajlandii. Masakra!

Ala
Malutkie okruszki dostrzega od razu. Ala to zupełne przeciwieństwo Darii. Cieszy się ze słońca, letniego deszczu śpiewu ptaków, dnia bez bólu. 
Jest rok młodsza. Ma duże niebieskie oczy, grzywkę i włosy zawsze w kucyk. Ala nie idzie przez życie, lecz jeździ. Jeździ swoją strzałą. Tak nazywa wózek, na którym siedzi od zawsze. Choruje ma SMA II, rdzeniowy zanik mięśni. Z roku na rok coraz słabsza, ale walczy. Nie poddaje się. Opatulona gorsetem, który stabilizuje jej zmęczony i pogięty kręgosłup, na swojej drodze dostrzega wszystkie okruchy. Czasem sama je podnosi, czasem ktoś jej pomaga, bo z SMA II zdana jest na drugiego człowieka. Zawsze z uśmiechem, choć nie zawsze jej do śmiechu, bo wie że nigdy nie zatańczy, nie pobiegnie w maratonie, nie pójdzie nigdzie o własnych siłach. 
Jakie okruszki zbiera? Szczęściem dla niej jest każdy kolejny dzień, udana rehabilitacja, dobra ocena i spacer z przyjaciółką. Wspólne lody, robienie zdjęć i malowanie paznokci. Jest w tym naprawdę dobra. Być może będzie zawodową stylistyką paznokci. Na studia nie pójdzie. Dużo barier. Dosłownie, bo nie wszędzie da się wózkiem dojechać. Poza tym oceny też nie najlepsze, bo każdego popołudnia 3 godziny zabiera jej rehabilitacja. Jeśli odpuści to jej kondycja się pogorszy. Czasem idzie, w sumie to jedzie, nieprzygotowana do szkoły, bo bywa po rehabilitacji bardzo zmęczona albo zdołowana faktem, że to, co inni mają ot tak, ona musi sobie potem i łzami wywalczyć. I ta świadomość, że nie wszystko się uda jest czasem miażdżąca. Tego dnia faktycznie Ala nie zbiera już okruszków. Na szczęście potem nastaje nowy dzień. Humor jest lepszy. Może zrobi sobie nowy wzór na paznokciach, jaki właśnie wymyśliła. I ponownie z uśmiechem wyrusza w swoją podróż, zbierając to, czego może inni nie zauważą, a czego kupić się nie da.

Leokadia 
Ma prawie 90 wiosen. Twarz z siateczką zmarszczek, srebrne włosy, przenikliwe spojrzenie. Jest bardzo lotna i sprawna. Wie doskonale, co się dzieje na świecie. Czyta reportaże i biografie, rozwiązuje sudoku, obsługuje komórkę, umie surfować po necie. Cieszy się z każdego dnia. Ciągle mówi, że tak szczęśliwa jak teraz to nigdy nie była. Oby tylko na zdrowiu mocno nie podupaść. 
Ciężkie miała życie. Przeżyła wojnę jako dziecko. Wie doskonale co to chłód i głód. Po wojnie też łatwo nie było, bo ojciec walczył w AK. Za mąż wyszła z rozsądku, ponieważ ukochany był z bardzo wysokich sfer. Rodziny bały się mezaliansu. Więc Leokadia zamiast Wiktora poślubiła Zbyszka. Małżeństwo nie było udane. On pracował, ona chowała piątkę dzieci. Do kieliszka lubił zajrzeć, sąsiadki plotkowały, że po pracy chodzi do żony swojego brygadzisty. Bynajmniej nie na ploteczki. A Leokadia zbyt dumna puszczała to wszystko mimo uszu. 
Już prawie trzydzieści lat jest sama. Zbyszek zmarł na zawał. Na nią spadło utrzymanie rodziny. Była szwaczką, dała radę, choć czasem i po nocach szyła. Wszystkie jej dzieci maturę zrobiły, a Helenka i Janek studia pokończyli. 
Od jakichś dziesięciu lat Leokadia zaczęła zbierać okruszki. Cieszy się z każdej drobnostki. Dzieci odchowała, wnuki też. Ma emeryturę, dzieciaki o nią dbają. Żyje bez trosk. Niczego jej nie brakuje. Lubi iść do parku i obserwować zabiegane matki z telefonem w ręku. Cieszy ją deszcz, wiatr i to, że jest samodzielna, że ma co jeść i że jej dzieci nie są głodne. Każdy okruch daje szczęście. Miły listonosz, empatyczny lekarz, wesoła sąsiadka. Dobra herbatka, pyszna drożdżówka. Kwiaty w wazonie, elegancki obrus i kot sąsiadów, który czasem ją odwiedza skradając się na parapecie. Tych okruszków jest pełno i Leokadia mimo wieku wcale nie potrzebuje okularów, by je dostrzec. Bez względu na wiek wystarczy po prostu chęć, by je zauważyć.

Komentarze

Popularne posty