LIST DO CHOREJ MATKI

Image by Sabine van Erp on Pixabay



Droga Mamo! 

Piszę, bo już nie mogę. Nie daję rady być Twoją córką, opiekunką, pielęgniarką, sprzątaczką, kucharką, praczką i kierowcą. Może jestem wyrodna? A może tak niesamowicie Tobą zmęczona, że brak mi sił? 
Wiem doskonale, że mnie urodziłaś, że robiłaś wszystko by niczego nam nie zabrakło. Byłaś troskliwa, cierpliwa i taka kochana. Tyle mi pomogłaś, gdy urodziłam bliźniaki i gdy brałam ten straszliwy rozwód. Jestem Ci za tamte dni tak bardzo wdzięczna. Dziś, kiedy nie przypominasz już samej siebie, jesteś malutka, pomarszczona, tak bardzo krucha zastanawiam się czy bardziej Cię kocham czy nienawidzę. 
Dałaś mi życie, wszystkiego nauczyłaś, dla mojego dobra ponosiłaś mniejsze lub większe ofiary. Bosko gotowałaś, wspaniale szyłaś, opowiadałaś piękne bajki i zawsze umiałaś odgonić smuteczki.
Dziś Cię nie poznaję. Zamiast Ciebie jakaś starsza już kobieta, z oczami bez wyrazu, zaciętymi ustami i kościstymi dłońmi, która snuje się po nocach po mieszkaniu. Ja wiem, że to choroba, że starość i demencja. I frustracja Twoja na dodatek, kiedy odzyskujesz jasność umysłu i widzisz jak wielu rzeczy już nie możesz. Tak nagle stałaś mi się obca. Już nie rozmawiamy, nie chodzimy na spacery, nie pieczemy szarlotki wg przepisu Babci Mani. Słyszę tylko Twój płacz, ten rozumiem, bo widzę jak bolą Cię wszystkie stawy. Najgorszy jest Twój krzyk i marudzenie, stękanie, wieczne niezadowolenie. 
Dziś nie podobał Ci się obrus i musiałam go zmienić, by za kwadrans wrócić do poprzedniej wersji. I tak trzy razy. 
Wczoraj z obrzydzeniem wyplułaś kotleta, który zawsze Ci smakował. 
Żurku, który gotuję wg Twojego przepisu też nie chciałaś zjeść, co zakomunikowałaś zrzuceniem talerza ze stołu. Nieważne, że właśnie umyłam podłogę. 
Co pięć minut musiałam w nocy poprawiać Ci poduszkę, bo nie mogłaś zasnąć. Gdy próbowałam Cię delikatnie przełożyć na drugi bok, naplułaś na mnie I zwyzywałaś od najgorszych. 
Tak jak ostatnio w sklepie, gdy jeszcze miałaś siłę tam dojść. Nie pozwoliłam kupić Ci ciastek, bo wiem, że zjadłabyś od razu wszystkie, a potem cierpiałabyś na silne bóle brzucha i skoki cukru. Znów dostałabyś biegunki i mogłabyś nie zdążyć do toalety, brudząc pościel, bieliznę i wszystko dookoła. I wtedy właśnie jak obrażone dziecko oskarżyłaś mnie o kradzież pieniędzy. Dobrze, że pani Helenka prowadzi ten sklep od lat i wiedziała doskonale, że to jeden z tych trudnych Twoich dni. 
Branie leków to kolejny nasz wspólny codzienny koszmar. Plujesz, gryziesz, zaciskasz zęby, a leki brać musisz. W jedzeniu nie zawsze da się je przemycić. Nieważne czy to płyn czy pastylki. Odmawiasz przyjęcia ich w jakiejkolwiek formie. Pielęgniarka z przychodni nie daje już rady zrobić Ci zastrzyku. Wtedy, choć słaba i chuda, dostajesz nadludzkiej siły i bronisz się zaciekle. Nie mam pojęcia skąd ta moc. 
Czasem chciałabym, by dała Ci coś na sen, byś spała dwie doby i mi dała się wyspać. Tak bardzo brakuje mi snu. Odczuwam to dotkliwiej niż kilkanaście lat temu, gdy bliźniaki były niemowlętami. Jestem permanentnie niewyspana. 
Każdej nocy budzisz mnie jękiem. Czasem uda mi się Ciebie przytulić i uspokoić. Z reguły jednak charczysz, każesz podawać sobie jakieś rzeczy, a gdy na wpół żywa je przyniosę, zdążysz zapomnieć o co prosiłaś. Chcesz oglądać telewizor, najchętniej na cały regulator. Albo wstawiasz pranie i on nim zapominasz. Lub chodzisz po mieszkaniu w lewo i prawo, gadając do siebie głośno, przestawiając naczynia lub krzesła. Muszę wtedy być obok, bo ranisz się talerzami, które lecą Ci z rąk. Kilka razy byś się przewróciła. Jesteś dzieckiem w ciele staruszki, tyle że wcale się nie uśmiechasz i nie przytulasz.
Awanturujesz się niemiłosiernie. Nie wiem ile razy nazwałaś mnie głupią, wredną małpą, suką, krową, czarownicą, wiedźmą, potworem, mordercą czy idiotką. Taką litanię słyszę codziennie i nadal każde takie słowo tnie moje serce na pół. Nie wiem skąd w Tobie, kiedyś damie w każdym calu, tyle wulgarności. Przecież Ty nigdy przeklinałaś, byłaś oazą spokoju i dobra. 
Kocham Cię ponad życie, a czasem tak bardzo nienawidzę i biję się w pierś za takie uczucia. Bo przecież wiem, że to nie Twoja wina, że to starość i choroba zabrały mi Ciebie - ciepłą, serdeczną mamę, babkę z poczuciem humoru, z którą mogłam konie kraść. Dziś widzę obcą staruszkę i modlę się, by mieć siłę każdego dnia, by dać Ci dobrą opiekę, dużo miłości i cierpliwości. By pielęgnować Cię do końca Twoich dni tak, by móc potem sobie i swoim dzieciom spojrzeć w twarz.

Wiem, że warto udostępnić ten post.
Porusza szalenie trudny problem.
Nie oceniajmy.
Tak łatwo gdybać prawda?
Czytaj mnie, codziennie publikuję jakiś tekst.



Komentarze

  1. Bardzo poruszający list i bardzo trudna sytuacja.
    Powiem Ci, że starość mnie przeraża. Przeraża mnie bycie ciężarem dla kogoś i fakt, że tyle lat walczymy o różne rzeczy, by pod koniec często nie mieć wpływu na to, co się z nami dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Do listu zainspirowała mnie historia znajomej, która każdego dnia walczy z chorą mamą i jest zmęczona bardziej psychicznie niż fizycznie. Mój tata też zajmował się swoją rodzicielką i do mnie dzwonił zapłakany, że nie daje rady emocjonalnie. Ale dzielnie wytrzymał.
      Brak wpływu na różne sytuacje także mnie przeraża. sama byłam chora bez mojej winy. Ciężar był ogromny, bo nie mogłam na nikogo, nawet na siebie jej zrzucić. Stad pisanie, słuchanie historii ludzi, obserwowanie relacji i w końcu ten blog...

      Usuń
  2. dziękuję za ten list, myślałam że tylko ja mam takie kłopoty. Dokładnie ze wszystkim się zgadzam, też mam matkę , która mieszka ze mną i ten problem. Czasami też już dłużej nie mogę wytrzymać i te nasuwające się myśli że nikt nie jest w stanie choć na tydzień mnie odciążyć w tej opiece. Były momenty, że chciałam jej załatwić dom opieki, ale jak na nią patrzyłam, siedzącą cicho i te patrzące na mnie szare oczy, wszystkie złe myśli mi odpływały i tylko w myślach krzyczałam na siebie, jak możesz o tym myśleć. Ona jest tak uzależniona ode mnie, jak napisałaś małe dziecko, tylko że dziecku dasz zabawkę, książeczkę, włączysz bajkę w tv, a jej nic już nie dasz, bo niedowidzi, niedosłyszy, w tv tylko ogląda programy przyrodnicze bo filmów już nie rozumie. Bardzo ciężka jest opieka starszą osobą, ale mimo wszystko do samego końca kocha się matkę, ja też będę stara i nie wiadomo jakie będę miała zdrowie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty