MIĘDZY NAMI KOBIETAMI

 


- Wiesz co Anka?! Świetna ta przepaska, którą zrobiłaś - Lidka wzięła do ręki przeze mnie wykonaną ozdobę na głowę, którą przywiozłam by pochwalić się dziewczynom z biura. Występowała na akademii szkolnej (przepaska rzecz jasna:).
- To fascynator - mówię dumnie, bo to tak profesjonalnie brzmi. Obejrzałam ostatnio polski serial na Netflixie, gdzie w scenie ślubu połowa bohaterek miała na głowie małe dzieła sztuki i się zainspirowałam.
- No fascynujące, ale wiesz... - Lidka obraca przepaskę w palcach - Ciekawi mnie skąd taka nazwa? - i puszcza mi oczko. - Ja bym sobie coś innego wyobrażała, coś bardziej fascynującego... - i uśmiecha się doskonale wiedząc, że wszystkie zgromadzone tu kobiety mają już kosmate myśli. Ja wybucham śmiechem.
- Mój znajomy też dopytywał, czy ten fascynator to aby nie nazwa innego gadżetu - brnę dalej w grząski temat. Dziewczyny, sztuk cztery chichoczą. Wiadomo, człowiek w pracy zmęczony to musi odreagować. A pogaduchy na przerwie świetnie potrafią rozładować napiętą atmosferę.
Nagle do pokoju wpada Marzena.
- Dziewczyny, ale sobie sprzęt sprawiłam! - Bogu ducha winna nie wie, że oto właśnie podgrzała atmosferę.
- Uuu kontynuuj moja droga, kontynuuj - Lidce już zapłonęły diabliki w oczach. Marzenka niczego jeszcze nieświadoma rzecze:
- No mówię Wam, potrafi zdziałać cuda!
- No masz! - klasnęłam w dłonie - Kolejny gadżet z serii fascynatorów? - i puszczam oczko do dziewczyn.
- Co? Fascy co? Termomiksa se kupiłam. Drogie to cholerstwo, ale mówię wam, sztos. Wszystko zrobi!
- Wszystko mówisz? Nam kobietom potrzeba takich gadżetów, czyż nie? - i uśmiecha się szeroko, a Marzenka patrząc na nasze uśmieszki pojmuje grę słów.
- Oj kochana, nieziemski jest. I robi mi tak dobrze i to w kuchni, że normalnie pot z czoła ocieram i piszczę z radości - Marzenka podchwytuje
- No to ja rozumiem! - dodaje Lidka.
- Rozumiem, że konsumpcja udana? - dorzucam.
- Jeszcze jak! Raz nie wystarczy! - Marzena się rozkręca. - Mokra jestem!
Wszystkie rechoczą.
- Mój chłop też zadowolony, że mamy taki sprzęt! - do fascynująco-satysfakcjonujących rozważań dołącza Ewelina.
- Mówisz? - pytam znów uśmiechając się dwuznacznie. - Chłop kontenty?
- Sam zapytał czy lody robi - Ewelina niemal krztusi się ze śmiechu.
- No ba! - krzyczy Lidka - I to jeszcze jakie!
- No facetom to raz a dobrze! - Marzena zanosi się od śmiechu. Ja ocieram łzy, tak mnie te baby rozbawiły. Lidce rozmazał się tusz, a Ewelina kolejny raz nie jest zrobić łyk kawy. Wszystkie zrywamy boki.

I pomyśleć, że arystokratyczny fascynator poprowadził nas w takie fascynujące rejony... Po przerwie każda z nas uśmiechem po pachy wróciła do obowiązków. A wieczorem Marzenka wysłała nam na grupie selfie z robotem kuchennym i wielkim pucharem z deserem w tle, z podpisem oczywiście:

Ja i mój satysfakcjonujący fascynator, który robi mojemu mężowi świetne lody (niejeden raz;)

Dobrego piątku!
Ta rozmowa wydarzyła się naprawdę!
Udostępnijcie ten post dalej.
W końcu śmiech to zdrowie!

Komentarze

Popularne posty