MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ ZDROWIA PSYCHICZNEGO







Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Zdrowia Psychicznego i choć ze zmęczenia padam na twarz (praca od 8 rano praca z małymi przerwami do chwili obecnej), uznałam, że w tej kwestii napisać coś muszę.
Jestem człowiekiem, kobietą, mamą, żoną, córką, ciotką, przyjaciółką, nauczycielką, autorką. Pełnię w moim życiu ileś ról jak zapewne każdy/każda z Was. I tak jak nauczono nas dbać o ciało, winniśmy dbać też o stan naszej głowy, a tego nie robimy.
Bo wstyd, prawda, na łeb się leczyć?!
Co by ludzie powiedzieli?!
Łatwo mi pisać, ale niech se gadają!!! W poważaniu trzeba mieć docinki innych. Ważne jest co Ty czujesz, myślisz, czego potrzebujesz i czego Ci brakuje.
I jako zawodowa belferka w dniu dzisiejszym skupiam się przede wszystkim na młodzieży, bo to DZIECIOM I MŁODZIEŻY trzeba NATYCHMIAST pomóc. I ubolewam niezmiernie nad faktem, że w tym aspekcie polskiej szkoły się nie wspiera. I szlag mnie trafia, bo widzę jak "żont" chełpi się wspieraniem naszego szkolnictwa, wygłasza piękne maksymy, a w rezultacie nie robi nic. Szczute społeczeństwo się zagryza, motta krzyczą, wszyscy je słyszą, chcąc nie chcąc, a tego co najistotniejsze, niestety nie da się usłyszeć.
Czy "żont" usłyszy niemy krzyk dziecka połykającego łzy, kiedy za drzwiami jego pokoju rodzice kłócą się o wszystko? Gdy latają talerze, wyzwiska, a ciemne okulary i fluidy przykrywają siniaki nabite podobno podczas spotkania z szafą?
Czy "żont" usłyszy dźwięk żyletki, tnącej dziecięce równo i bezszelestnie?
Czy usłyszy jad, jakim pluje młodzież albo bulimiczkę prowokującą torsje, bo właśnie pochłonęła cztery batony?
Czy "żont" usłyszy też burczenie żołądka anorektyczki jedzącej jedną marchewkę dziennie?
Albo myśli samobójcze, strach, lęk, depresję pożerającą młodych ludzi, przerażonych pandemią, niepewnością, zmianami w ich ciele, na które nie mają wpływu i których nie rozumieją, bo przecież nie zawsze im miał kto to wyjaśnić?
"Żont" jest głuchy!
Mamy ogromny kryzys psychiatrii dziecięcej, a w szkole brak kasy na cały etat psychologa. Pieniądze natomiast były na Laboratoria Przyszłości. Ok. stu tysięcy złotych szkoły mogły wydać na dokupienie naprawdę wspaniałych rzeczy. I cudownie, cieszę się że mamy np. drukarkę 3D czy kompletną pracownię techniczną. Martwi mi jednak fakt, że pewne rzeczy z tych pieniędzy kupione być musiały (czyżby ktoś tam wysoko musiał zarobić uczciwie?)
Takiej kasy nie wydano na ratowanie naszych uczniów! Ich stan psychiczny permanentnie się pogarsza. Dzieciaki już w podstawówkach się się tną, łykają tabletki, wpadają w różnorakie uzależnienia, zaburzenia lub co gorsza, podejmują się prób samobójczych coraz częściej skutecznych. Dlaczego nie dano tych pieniędzy także na ratowanie młodych ludzi? Co z tego, że szkoła ma drukarki 3D gdy co i rusz, któryś uczeń ląduje w psychiatryku czy co gorsza na cmentarzu?! Nie wiem jak Wy, ale ja jestem przerażona jako nauczyciel, wychowawca i rodzic.
I tak bardzo bym chciała dziś Wam napisać coś pozytywnego. Mamy wspaniałe dzieciaki, naprawdę. Odpowiednio poprowadzone mogą dokonać wspaniałych rzeczy, ale część z nich póki co nie ma na to szans, bo nikt ich nie wspiera podczas gdy w ich głowach tańczą demony.
Dlatego tu już zamilknę.
Może skłonię Was do refleksji.
Może ktoś, kto ma wpływ na to, co się dzieje, to przeczyta....
Może kiedyś ten dzień będzie obchodzony bez wstydu i z radością, że oto właśnie ktoś wydostał się z otchłani...
Podaj ten post dalej.
Koniecznie!
Obserwuj moją stronę Poli Ann
Rozgość się.
Miło mi tu z Tobą.
Image by Pixabay

Komentarze

Popularne posty