NIEMOŻLIWE
Magda
Nie planowała trzeciej ciąży. Etat w pracy czekał na nią niecierpliwie, a ona z żalem powiedziała przełożonej, że spodziewa się dziecka. Była zła na siebie i męża. W dodatku była to trudna ciąża, bliźniacza, w której przytyła trzydzieści kilo. Gdy waga pokazała dziewięćdziesiąt popłakała się. Czuła się jak słoń, nie miała siły na spacery z dziećmi, najchętniej je wystawiała w wózku na ogródek. Starsi chłopcy dawali popalić, oddałaby wszystko za przespaną noc. Trwała tak kilkanaście miesięcy. Pewnego dnia postanowiła, że przestanie słodzić herbatę i zrezygnuje z mleka do kawy. Tym sposobem oszczędzała kilkaset kalorii. Na śniadanie owsianka. Obiad? Warzywa na parze plus jajka lub chude mięso. Kolacja lekka do godziny osiemnastej. Pierwsze dni organizm był w szoku, potem jak szalony zaczął tracić kilogramy. Gdy dzieci były w żłobku i przedszkolu chodziła na spacery i ćwiczyła. Każdy miesiąc oznaczał coraz niższą wagę. Gdy straciła dwadzieścia kilo poczuła się na tyle pewnie, by trenować pole dance. Była krew, pot i łzy, a potem szeroki uśmiech, gdy wykonała jakąś figurę.
Dziś Magda waży w sumie trzydzieści kilogramów mniej. Schudła sama zmieniając nawyki i będąc aktywną fizycznie. Nie ma obwisłej skóry, czuje się wyśmienicie, wygląda wspaniale. Na rurce umie zrobić coraz trudniejsze akrobacje.
- Nie ma rzeczy niemożliwych - mówi. Wszystko jest w Twojej głowie.
Adriana
Przez kilka lat była w przemocowym związku. Nie była nawet tego świadoma. Dopiero gdy mąż pod jej adresem rzucał wyzwiskami i szarpnął raz tak mocno, że upadła, zrozumiała, że musi uciekać. Nie było łatwo. Wspólny kredyt, jego oszczerstwa, przerażone dzieci, jej niskopłatna praca. Myślała, że nie da rady, że zaciśnie zęby i wytrzyma albo że on się zmieni. Nie zmienił. Poszła na terapię, znalazła grupę wsparcia, trafiła na dobrą prawniczkę. Dużo traum przepracowała, uwierzyła w siebie, odważyła się złożyć pozew. Wynajęła malutką kawalerkę, po podziale majątku kupiła niewielkie dwupokojowe mieszkanie z ogródkiem. Były mąż mieszka kątem u swojej matki, ciągle się odgraża, stoi w miejscu podczas gdy Ada jest już zupełnie gdzie indziej. Nie boi się przyszłości, wie, że sobie poradzi. Ufa sobie. Zawsze była silna tylko nie zawsze o tym wiedziała.
Patrycja
Pracowała kilka lat dla pewnego pensjonatu, zajmowała się organizacją różnych imprez - wesel, bankietów konferencji, urodzin, bali, studniówek. Była w tym dobra. Lokal czerpał profity, jednak właściciel nie doceniał jej wysiłków. Kelnerzy przychodzili i odchodzili, walczyli o pensję, kucharze także, a ona tkwiła z wynagrodzeniem niezmienianym od lat. Gdy kolejny raz zorganizowała komuś wpływowemu piękny bankiet, a szef dał napiwek kelnerom, coś w niej pękło. Wymówienie złożyła kolejnego dnia. Pan Zbyszek rzucał wyzwiskami życząc jej wszystkiego najgorszego. To paradoksalnie dało jej siłę. Z pomocą córki założyła stronę na fejsbuku, chciała zobaczyć czy to się w ogóle rozkręci. Pierwsze zlecenie dostała właśnie od tego wpływowego klienta, któremu kilka dni temu robiła bankiet. Stanęła na rzęsach, by znaleźć mu lokal i wszystkiego dopilnować. Udało się. Polecił ją dalej. Gdy telefon się rozdzwonił założyła działalność. Pamiętano ją z pensjonatu, chwalono. Z kilkoma lokalami podpisała umowy, kontakty z różnymi dostawcami miała, musiała tylko się odważyć. Tylko albo aż. Bywało różnie, były szef próbował niejednokrotnie jej zaszkodzić, jednak zaciskała zęby i pracowała sumiennie. Jest panią własnego losu, wyrabia sobie markę. Telefon wciąż wibruje. Jest dobrze.
Można? Można!
Podoba Ci się ten post?
Udostępnij go.
Wiele kobiet musi go przeczytać.
Jesteś jedną z nich? Gratuluję!
Chcesz być jedną z nich? Dasz radę!
Obserwuj mój blog Poli Ann
Warto!
Image by Pixabay
Komentarze
Prześlij komentarz