SAUNOWE OPOWIEŚCI






Uwielbiam chodzić na saunę. Szczególnie po wypływaniu się na basenie. Wytrawnym pływakiem nie jestem, jednak co przepłynę to moje.
I udało się ostatnim razem wyskoczyć z moim lubym, by kąpieli rześkich nieco zażyć i ciało wypocić.
Popływałam sobie nieco, a że zatoki żem zawalone miała to udałam się na sauny, by się ogrzać i te drogi oddechowe oczyścić.
W saunie mokrej byłam sama. Luksus pełen. Zimny prysznic i na suchą. Wchodzę ochoczo. Szansa na samotny seans jest, zamykam oczy, czuję jak mi się pory otwierają, popadam w błogi stan, a tu nagle zjawia się dwóch towarzyszy w wieku seniorskim. I zaczyna się dyskusja o...sporcie? Żonach niedobrych? Kochankach? Gdzie tam! Otóż panowie prawili o zgadze, rwie kulszowej, zaparciach i biegunkach. Ja z zamkniętymi ślepiami próbuję skupić się na gorącej atmosferze wnętrza, ale ni ch...bo oto właśnie temat prostaty, o tym i jak często który mocz oddaje, w jakim kolorze i czasie, i jakie pastylki łyka. Bynajmniej nie te niebieskie:)
Nie żebym kwestie zdrowotne panów bagatelizowała, bo sama regularnie się badam i jestem bardzo zdyscyplinowanym pacjentem, ale choć pot mi ciekł po oczach nawet to ich nie otwierałam w obawie, że rozmowa moich towarzyszy odbywa się z prezentacją omawianego zagadnienia. Zresztą z takimi ślepiami po omacku niemal ów gorący przybytek opuściłam, ledwo dysząc, nie z gorąca żeby była jasność. Chłop mój śmiał się ze mnie i ani raczył mnie wybawiać z opresji grzejąc tyłek w jacuzzi.

Następnym razem zaś, kiedy to znów udawałam olimpijkę w pływaniu, ponownie udałam się do przybytku gorących rozkoszy. I zamykam oczęta, grzeję ciało... wnet wkracza do sauny młody tym razem mężczyzna. Sam, jeden czyli ok, rozmów o prostacie nie będzie. Pięknie zbudowany, z zarysowanymi mięśniami. No no no.
Chłopak rozkłada ręcznik i ani myśli siadać, robi skłony, wymachy, a nogę unosi tak wysoko, że aż mnie gałki oczne bolą. Potem wykręca to swoje umięśnione ciało robiąc z nim takie cuda, że mnie dziw bierze. To tak się da? - krzyczę w myślach patrząc jak mój towarzysz stoi w tej saunie na rękach, a nogi ma jakoś dziwnie poplątane. Ale pion trzyma. I se jeszcze normalnie oddycha, podczas gdy ja ledwo zipię. Szacun. Gębę moją więc rozdziawiam i myśli kosmate mieć zaczynam, to znaczy cieszę się że mój osobisty chłop tak rozciągnięty jednak nie jest, bo inaczej seks z takim joginem to strach uprawiać. Kalectwem normalnie grozi. Tym razem ślepia mam otwarte podziwiam saunowego mistrza, wciąż nie wierząc, że jednak w saunie da się siedzieć w pozycji świecy, a tu wpada mój luby, wzrokiem Bazyliszka omiata nieświadomego jogina, z którym do alkowy bym nie poszła, siada przy mnie i mnie za kolano łapie. Jakoś tyłka w jacuzzi już nie grzeje.
Mówię Wam, sauna to interesujące miejsce jest:)

Podoba Ci się ten post?
Podaj go dalej.
Zrób nim komuś dzień:)
Obserwuj moja stronę
Warto!

Komentarze

Popularne posty