DRZWI

image by pixabay


Chcę już zamknąć te drzwi. Drzwi do naszego niegdyś świata. To Ty je przecież pchnąłeś, zdecydowanym ruchem, a ja, choć przerażona tym, co właśnie zrobiłeś, ich nie zamknęłam. Uchyliłam je, co więcej, potem otworzyłam na oścież.

Dziś chcę je zamknąć. Albo nie. Przecież mogę je zawsze otworzyć. Chcę je zamurować. Zalać betonem. Rozłączyć kabelki w dzwonku i domofonie, żebyś nie mógł do mnie dzwonić. Usunąć Twój numer i mojego maila. Zapomnieć. Nie myśleć. Wykasować całą pamięć. Nacisnąć delete. I żyć życiem przed Tobą. I wierzyć, że było ono niezłe. Przecież uśmiechałam się, bywałam radosna. Nie tak permanentnie szczęśliwa, gdy byłeś obok. Ty nic nie musiałeś robić. Wystarczyło, że oddychałeś tym samym powietrzem co ja.

Dziś oddycham nadal, uśmiecham się, bywam radosna. Permanentnie szczęśliwa nie jestem.

Podchodzę do drzwi. Ciebie już tam nie ma. Rozmyłeś się. Jest tylko moje wyobrażenie o Tobie. To było tylko snem, mrzonką. Byłam przecież miłostką na moment, bólem głowy, przez który każdy musi przejść. Nie tą wielką miłością, o której mówi się na łożu śmierci. Zamuruję więc te drzwi, przez które niegdyś tak ochoczo wchodziłeś. Wyrwę kabelki, zmienię numer, skasuję maile. Zniknę. Betonem odgrodzę się od kiedyś. Wyrzucę wszystkie klucze. Byłam przecież chwilą, przygodą, problemem. Bądź spokojny. Chwila minęła, przygoda się skończyła, problem się rozwiązał. Nie ma mnie. Przecież nigdy mnie nie było...

Komentarze

  1. Każdy Twój tekst jest realny, Czytając zawsze zastanawiam się nad sztuką i umiejętnością pisania. Można pisać i pisać . Twój styl dla mnie jest odkryciem

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty