BABCINE DZIWACTWA
Image on Pixabay |
Zawsze śmiali się z Babci, że gdy kończy się jej mąka to od razu biegnie kupić kolejny kilogram. A gdy niedomaga, to poleca innym, by to zrobili. W jej domu nigdy nie brakuje też masła, ryżu, cukru i chleba. Zawsze ma czajnik pełen wody, czego oni nie mogli zrozumieć. Po co lać, skoro woda w kranie jest? Nikt przecież nie ukradnie. Po co trzymać zapasy, jeśli w sklepach półki się uginają? Oj ta Babcia, ma te swoje dziwactwa. I jeszcze żyje tak skromnie, a mogłaby przecież lepiej. Dzieci by jej kupiły lepsze meble, sofę czy telewizor. Ale Babcia nie chce. Starczy jej to, co ma. Oni tego nie rozumieją. Dziwna ta Babcia.
Aż pewnego dnia zamknęli sklepy i galerie, w których to często toczyło się ich życie. Wyjście na zewnątrz stanowiło nie lada zagrożenie. Ich czajniki z wodą były puste, a w lodówce światło zajmowało najwięcej miejsca. Wtedy to zrozumieli te babcine dziwactwa.
Babcia przeżyła wojnę.
Pamięta wycie syren, pospieszne pakowanie dobytku i puste ulice za czasów okupacji.
Pamięta głód, wydzielane porcje i smak ryżu z cukrem, jaki mama czasem cudem zdobyty jej gotowała. Aj, niebo w gębie!
Pamięta jakie to było szczęście, gdy nałapali deszczówki i mogli się umyć tak porządnie po kilku dniach niemycia.
Oj, pamięta to doskonale i choć od wojny minęło tyle lat to Babcia każdego dnia gotowa jest na jej ewentualny wybuch.
Zaraza jest jej niestraszna, choć wybuchła tak nagle. Jak wojna. Babcia zapasy ma, wodę też, w tym wieku za dużo to na dwór nie wychodzi, więc w sumie różnicy dużej nie widzi. Tyle że na cmentarz do męża pojechać nie może.
Powiedziała mi ostatnio, że dawno na jej ulicy nie było tak cicho. Że czasem myśli, że to znów okupacja i że znów ma dziewięć lat. Rozgląda się dokoła. Są samochody, w pokoju telewizor, a na kredensie na haftowanym obrusie nawet telefon komórkowy. Ze ściany spogląda na nią sumiasty przodek. To jednak obecne czasy, a babcia ma dziewięćdziesiąt lat. To chyba jedyne różnice. Jak za okupacji - ciągle powtarza. A ja nie myślę już, że Babcia jest dziwna. Teraz ją rozumiem. Tak dobrze wiem o co jej w końcu chodzi. Niczego nie można być w życiu pewnym. Jeszcze wczoraj mogłam jeździć na nartach we włoskich Alpach, dziś cieszę się, że tam się nie wybrałam. W szafce mam dwa kilogramy mąki, ryż, cukier i chleb. I zawsze czajnik pełen wody. My dziś mamy kwarantannę. Nie okupację. Zwał jak zwał. Skutek wyjścia z domu ten sam. Ryzykowne to przedsięwzięcie, które kosztować może życie. Dlatego grzecznie zostaję w domu, a z "dziwactwami" babci bardzo się zaprzyjaźniłam.
Udostępnij go!
Obserwuj moją stronę Poli Ann
Zasługuje na Ciebie:)
image on Pixabay
Komentarze
Prześlij komentarz