KOCHAM C/SIĘ

Obraz Jill Wellington z Pixabay


I znów walentynki. Czerwony kolor razi zewsząd intensywnością, balony w serduszka bezczelnie wyłażą na wystawy, pralinki wołają, by to ich słodyczą wyznać komuś miłość. Ludzie przypominają sobie, ze kogoś kochają i chcą spędzić ten dzień razem. I super. Niech idą na kolację, na spacer, do kina czy łóżka. Nawet jeśli to komercja, niech kupią sobie upominki i wywołują uśmiech na swoich twarzach obsypując się pocałunkami.

Myślę sobie jednak, że tego dnia (i nie tylko) KOCHAM CIĘ powinniśmy powiedzieć najpierw sobie. Nie wiem czy mężczyzna akurat ma to w swojej naturze, ale jako, że jestem przedstawicielką tej drugiej płci to jestem pewna, że kobiety tego szalenie potrzebują. 

Najpierw musimy pokochać same siebie, by umieć miłością obdarzyć innych.

Powinnyśmy patrzeć na siebie z zadowoleniem, by nie karać bliskich za swoje niepowodzenia.

Być z siebie dumne, by ze spokojem patrzeć na świat.

Doceniać siebie, by nie czuć kompleksów.

I nie namawiam moje Drogie Dziewczyny do arogancji, buty i zadzierania nosa. Bo to o ten jeden krok za daleko. Chodzi mi o to, by kochać siebie zdrową miłością. 
Przytulać mentalnie i głaskać, nagradzać za sukcesy, a z porażek wyciągać wnioski. 
Nie dołować się, nie karać i nie obrażać na cały świat. 
Można popłakać, by się oczyścić. 
Posmucić, by wstać i powiedzieć do swojego odbicia:

Kocham Cię mała!

I czuć to naprawdę. 
Pozwolić sobie na niedoskonałość. 
Wybaczyć błędy. 
Nie obwiniać za krzywdy, które ktoś nam zrobił. 
Nie szukać winy w sobie na siłę. 
A jeśli faktycznie ją ponosimy to spróbować naprawić to, co zepsułyśmy.
Cieszyć się sobą. 
Znać swoją wartość. 
Patrzeć na siebie z zachwytem. 
Akceptować. 
Kochać duszę i ciało. 
Wtedy można iść w świat i dać miłość komuś innemu. Miłość zdrową, piękną, silną i bezinteresowną, którą wyznawać się będzie nie tylko na walentynki.

Komentarze

Popularne posty