ŚWIATOWY DZIEN BLOGERA

 



Gdyby nie Wy to bym przeoczyła, że dziś jest Światowy Dzień Blogera!!!
Dostałam od niektórych moich Czytelniczek życzenia, więc spieszę z podziękowaniami i nieskromnie wypinam pierś do przodu. Wszak blogerką jestem, amatorką co prawda, ale jestem.
Od listopada 2018 niemal każdego dnia wysyłam w tę bezkresną czeluść Facebookiem zwaną moje teksty - krótsze, dłuższe, poważne, wesołe, refleksyjne, smutne. To historie ludzkie, Wasze, Jej, Jego, Twoje, moje rozmyślania, spostrzeżenia, czasem radosne wyznania, czasem pełne rozgoryczenia i złości protesty. Znajdziecie tu zwykłe życie w najpiękniejszej jego postaci.
To miejsce niby moje tak naprawdę jest Wasze. Wy je tworzycie. Ja tylko piszę. A autor bez odbiorcy przecież nie byłby kompletny...
Cudownie jest kiedy komentujecie moje posty, udostępniacie je, piszecie mi w wiadomościach prywatnych o Waszych doświadczeniach, przeżyciach, sukcesach i porażkach. Dopiero wtedy zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś to naprawdę czyta, przeżywa, filtruje, analizuje.
I podskórnie czuję, że to moje pisane jest po coś.
Wiem, że ten blog ma sens. W głównej mierze dzięki Wam.
Wiem, że kiedyś te teksty będą jeszcze szerzej czytane, bo są niezłe, a niektóre dobre i bardzo dobre, ponownie dzięki Wam!
Kłaniam się zatem nisko będąc wdzięczną, że mogę tu być.
Oczywiście za każde udostępnienie mojego bloga bardzo dziękuję. Możecie też zaprosić znajomych do polubienia tej strony.
Chyba nie pożałują:)

1. WRZEŚNIA

 




Gdy kończą się wakacje, dzieciaki mają naburmuszone miny. Dorośli zresztą też, bo być może koniec urlopu, bo znów życie w pędzie, stresie i jeszcze na dodatek aura się zmienia.
Dziś jednak, choć sama do szkoły idę z przerażeniem patrząc na to, co wyprawia się w polskiej oświacie, myślę sobie, co czuli ludzie 1 września 1939 roku. Przecież jak i my dziś oni mieli swoje życie. Zapewne marudzili na ówczesne niedogodności, stawiali czoła problemom, ale chodzili do teatru, pracowali, podróżowali, spotykali się z bliskimi, kochali, żyli, byli WOLNI !!!
I nagle obudzili się rano w innej rzeczywistości, która miała trwać sześć cholernie długich lat. I tak jak my dziś, nie rozumieli tego.
Płakali. Czuli się bezsilni wobec ogromu zła, które działo się na ich oczach.
Ludzie ginęli, honorowo w sekundę podejmując decyzję - albo ja albo oni.
Świat zwykłych obywateli zamieniono się w gruzy, zewsząd słuchać było syreny, a dzieci na niebie zamiast spadających gwiazd widziały samoloty wroga.
Wtedy jak i 24. lutego tego roku zapanowało piekło...
Wstaję. Jest cicho.
Jestem w domu. Pod kołdrą. Jest ciepło.
Pójdę do pracy, dzieci do szkoły. Będę uczyć, może narzekać na hałas na przerwie. Po pracy wyprowadzę psa, zrobię zakupy, ugotuję obiad, pomogę córce w lekcjach. Wieczorem pewnie będę zmęczona.
I cieszę się, że tak przewidywalny będzie ten dzień.
I kolejny, i następny mam nadzieję także.
Wcześniej marudziłam?
Głupia ja.
Przepraszam Cię Życie.
Przepraszam Cię Wolności.
Już nie będę.
Obiecuję.
Słowo.
Doceniam to, co mam.
Pamiętam o Bohaterach i Bohaterkach - tych znanych i tych bezimiennych.
#nomorewar #nigdywięcejwojny

POCAŁUNKI








Ten pierwszy był taki dziwny, dany jej przez Piotrka w policzek z zaskoczenia po tym jak zjedli budyń na podwieczorek i jak pociągnął ją za warkocze. Nie wiedziała co wywołuje więcej emocji - budyń, którego nie chciała zjeść, ból szarpniętych cebulek włosów czy jego niespodziewany cmok od Piotrusia.

Potem w szkole kiedyś na długiej przerwie, którą spędzali na boisku, Łukasz ni stąd ni zowąd pocałował ją w usta. Działo się to tak szybko, że stanęła jak wryta i dopiero po kilku sekundach się ocknęła. Magda, klasowa plotkara ich widziała i aż do ósmej klasy wołali na nich "zakochana para". Najpierw się irytowała, potem bardzo jej to schlebiało.
Tym bardziej, że w okolicach drugiego semestru tej ósmej klasy Łukasz naprawdę się jej spodobał. Ona jemu chyba też, bo po dyskotece szkolnej gdy odprowadzał ją do domu przystanął na chwilę i milcząco się jej przyglądał. To ona wtedy pierwsza go pocałowała. Tak niewinnie, nieśmiało.
Ich drogi się rozeszły. W liceum na kolejny pocałunek chwilę czekała. Nie całowała się na pokaz ani dla sportu jak jej koleżanki. Poznała Marcina i to smak jego ust poznawała przez dłuższy czas, ucząc się bliskości. Lubiła gdy ją przytulał, gładził po policzku i delikatnie dotykał warg. Lubiła gdy zaznajomieni ze sobą bardziej całowali się namiętnie na biwaku pod gwiazdami.
Każdy pocałunek był dla niej ważny i był formą bliskości.
Krzysiek był wysoki i by go pocałować musiała wspinać się na palcach. Tak szalenie jej imponował, że to ona pocałowała go pierwsza. Najpierw nieco speszona, potem odważniejsza. Po jakimś czasie powiedział jej, że bardzo mu się to w niej spodobało. Ta odwaga i impuls.
Dla niej pocałunek zawsze oznaczał jakąś bliższą relację, zaufanie, pozytywne emocje. To intymne smakowanie drugiej osoby przyprawiało ją o dreszcze. Czuła się się piękna i pożądana. Gromadziła te chwile. Pewnie jak wiele z nas.
Przecież cudnie jest, gdy ten, który sprawia, że serce Ci szybciej bije, całuje Cię i chce być przez Ciebie całowany?
Dziś Dzień Całowania Chłopaków w Usta Moje Drogie Panie, chyba nie mamy wyboru:)
Pięknych pocałunków zatem!
Image by Pixabay

#dzieńpierwszejmiłości

 



Najpierw pociągnął Magdę za warkocze i pokazywał jej jak je kożuch z mleka. Jej robiło się niedobrze na ten widok. I gdy gonił ją na podwórku, uciekała jak najdalej. Nie znosiła tego Marcina. Dopiero w starszakach jej zaimponował, gdy stanął w jej obronie kiedy to jakiś rudy chłopak chciał ją przewrócić. Przyłożył tamtemu prosto w nos i za karę musiał stać w kącie. Zniósł to dumnie. Przecież zachował się jak prawdziwy rycerz. Wtedy to schowała dla niego do kieszonki herbatnika, którego nie zjadła na podwieczorek. Chciała by się uśmiechnął. Stał w tym kącie taki smutny. Od tamtej pory przestała go "nie lubić". Nadal czasem pociągnął ją za warkocze, ale jakoś tak inaczej. Nie złościła się już. Czasem tylko dała mu kuksańca. On już nie pożerał na jej oczach kożucha. W zamian za to szczerzył się pokazując brak górnych jedynek, czym rozbawiał ją do łez. A gdy cmoknął ją w policzek pewnego razu na placu zabaw, zarumieniła się lekko. Potem dał jej krówkę ciągutkę czym przypieczętował ich "lubienie", a ona powiedziała mamie w domu, że to z Marcinem weźmie ślub, bo tylko jej daje cukierki.
Tak zapamiętała swoje pierwsze drżenie serca. Na to poważniejsze uczucie musiała kilkanaście lat poczekać. Wpadł na nią na schodach w liceum i nie przeprosił. "Gbur" - pomyślała. Potem zamiast "cześć" mówił "uważaj, jak chodzisz". Ona zbywała go tylko spojrzeniem pełnym niechęci. To trwało kilka miesięcy dopóki w autobusie nie przysiadł się do niej jakiś chłopak z niewybrednymi tekstami. Nie zauważyła Gbura, dopiero gdy wziął tamtego za fraki zrozumiała, że jest bezpieczna. Gdy natręt został spławiony, uśmiechnęła się i zaproponowała pizzę. Ale zanim na nią poszli Gbur wyciągnął z kieszeni krówkę ciągutkę i ją poczęstował. Uśmiechnęła się. Kojarzyły się z czymś miłych, beztroska radością i pierwszym narzeczonym z przedszkola. W tym momencie zaczęła się ich wspólna historia. Pokochali się jak wariaci choć byli tak różni. Ona pilna uczennica, on szkolny buntownik łamiący wszystkie zasady. Ona spokojna i łagodna, on cyniczny i gwałtowny. Byli mieszanką wybuchową. On ją uczył spontaniczności i luzu, ona go opanowania i spokoju. Wszystkiego próbowali razem, uczyli się siebie, kłócąc się skakali sobie do oczu, a potem na siebie całując się namiętnie. Było burzliwie, intensywnie, głośno, a czasem cicho. Kochała go całą sobą, on ją każdą komórką ciała.
Razem uczyli się do matury, razem ją zdawali, tańczyli na studniówce do rana i razem poszli w świat. I choć po jakimś czasie ich drogi się rozeszły to ona zawsze gdy je krówkę ciągutkę pamięta o swoim pierwszym zauroczeniu i pierwszej poważnej miłości, która sprawiła, że dowiedziała się, że potrafi kochać po same paznokcie.
A Wasze pierwsze miłości? Jak u Was było? Pamiętacie?
Podoba Ci się ten post?
Udostępnij go.
Zostań na mojej stronie, zaczytaj się.
Wiem, że Ci się spodoba, a ja będę wiedziała, że mam pisać dalej...
Obraz bess.hamiti@gmail.com z Pixabay

KOMPLEMENT

  - Ładna sukienka. - No coś ty, stara. - Ślicznie dziś wyglądasz. - Nie przesadzaj. - Do twarzy ci w tych okularach. - E tam. Zwykłe oksy. ...